lunes, 1 de septiembre de 2008

Lampa...
















Ja to mam mam szczescie!Moj przyszly maz , pracoholik,czesto sciaga mi do domu rzeczy,ktorych nikt nie chce.I w ten oto sposob staje sie szczesliwa posiadaczka moich skarbow.Pewnego popoludnia dzwoni do mnie moj pracus,czy nie chce dwoch antycznych lamp z brazu?!?Moja odpowiedz chyba jest oczywista :-)Jedna z nich powiesilismy w naszej sypiani a druga....podarowalam mojej przyjaciolce . To znaczy tak jakby podarowalam,poniewaz podobnie jak skrzynia,czeka na transport do Polski.Marta ,bez obaw,niedlugo bedziesz je miala!

4 comentarios:

decomarta dijo...

Oj, jak ja czekam na tę lampę! Wiem, wiem, w końcu dotrze :D

Malska dijo...

Toż taki menszczyzna to skarb! :)

Ania. dijo...

Niby taki skarb,ale jak trzeba cos zrobic w domu ,to najpierw prosze go tydzien a potem robie to sama!Pracuje za duzo i zawsze zmeczony wraca.On by chcial,zebym mu masaz zrobila a ja potrzebuje,zeby mi gumowka rurki ucial....Nigdy nie mozemy sie zgrac hehe.I tak ,ja czekam i prosze..., zloszcze sie na koniec,co skutkuje zawsze i osiagam swoj cel po tygodniach.Nie mozna tak bylo od razu?Ehh faceci.A powiedz mu,ze zrobisz mu masaz za 2 miesiace?!

HANNA dijo...

Uwielbiam pieknie wykonane przedmiotu z mosiądzu. Lampy gratuluje i podziwiam. Podziwiam Cię że potrafisz podzielić się pięknem z innymi.