sábado, 27 de agosto de 2011

To juz jest koniec...

tego bloga,ale mam nadzieje,ze kiedys bedzie nowy poczatek. Ostatnio duzo myslelismy ,sporo sie dzialo w naszym zyciu i tak jestem w Polsce.Juz na stale.Przynajmniej tak mysle haha.Ruderka prawie sprzedana,wiec czas na nowe zycie i nowe plany .Noemi od czwartku idzie do zerowki . Krzysiu wrocil do Hiszpani na jakis czas,pozalatwiac niezalatwione. Wyjechal dzisiaj a juz tak strasznie mi teskno.Nie pamietam kiedy ostatnio czulam sie taka samotna. Kocham... Wiec na dzien dzisiejszy jestem z dziewczynkami u rodzicow. Mam nadzieje,ze szybko zalatwimy niezalatwione w Hiszpani i kupimy w Polsce nasz nowy dom. Mysle wiec,ze jeszcze sie z wami spotkam ,w nowym miejscu .Trzymajcie kciuki,zeby wszystko poszlo szybko haha.Tak czy siak...dziekuje wam wszystkim,ktorzy byliscie ze mna przez caly ten czas,gorszy i lepszy,pocieszaliscie,radziliscie , krytykowaliscie i podziwialiscie ...Dziekuje.Ja napewno bede was odwiedzac,jak tylko jakos sie poukladam z tym nowym zyciem. No to do uslyszenia. Usciski.

viernes, 24 de junio de 2011

Dzien ,jak codzien...

Ale ten czas leci...Tak dawno nic nie pisalam.Ciagle w biegu,cos zmieniam,planuje.Ostatnio sporo sie u nas dzialo.Malowalismy caly dom i wiecznie planujemy i kombinujemy.A co planujemyjuz niedlugo wam powiem:-).Potrzymam was jeszcze w niepewnosci haha.

Noemi skonczyla szkole.Nudza sie obie niemilosiernie.Albo upal,ze wyjsc strach,zeby udaru nie dostac,albo pada...Noemcia pojechala na kilka dni do babci,wiec Nadia...jak to Nadia lobuzuje na maxa nie dajac mi ani minuty spokoju.Przebojowa jest dziewczyna haha.W ostatnim czasie,pies nasz,to znaczy suczka:-) , spadla se ze schodow w pospiechu i radosci na widok powracajacego do domu Krzysia i zlamala sobie tylna lape.Za czwartm razem dopiero zalozyli jej gips ,jak powinni i tak kustyka sobie biedna z plastikowym kolnierzem na szyi,co by sie nie gryzla.Halasuje niemilosiernie trac tym plastikiem po scianach i meblach.Grrr.Musimy wytrzymac okolo 1,5 miesiaca tak,wiec wyobrazcie sobie.

Nadia ma nowa manie-manie sciagania ciuchow.I tak ,widzisz ja ubrana a za minute lata na golasa... Poza tym opanowala swietnie metode wchodzenia z podlogi na krzeslo i z krzesla na stol. Ide do lazienki,wychodze,a Nadia na stole siedzi...Mowie wam,ani na chwilke nie moge spuscic jej z oka.Ciekawe bylo malowanie z laskami w domu.Wszystko upaprane,nowe ciuchy we farbie,bo Nadia wsadzila sobie noge do wiadra.Dobrze,ze buty chociaz sciagnela wczesniej hahaha.Jak juz przy malowaniu jestesmy...

W tym roku postawilismy na szarosci i blekity.Mi marzyly sie szare sciany w salonie,Noemi uparla sie na blekit.W sypialni tez szaro:-)Pozostal mi przedpokoj,w polowie pomalowany.Jakos czasu nie mam zeby go skonczyc.No wiec wrzucam zdiecia.I tytulowo,dzien,jak codzien,czyli wzielam aparat do reki i zrobilam wam zdiecia,bez przygotowan,sprzatan.Czyli tak,jak jest zawsze.



Jak widziecie u dziewczynek znowu zmiany.Kupilismy jej biureczko.To na zdieciu jest tymczasowe.Tydzien po jego zakupie ,znalazlam takie,ktore mi sie wymarzylo.Zawsze tak mam,ze jak juz czegos szukam,to znajduje to dopiero,jak juz kupie cos innego. Noemi uzbierala sobie pieniazki z kieszonkowego i kupila sobie kuchnie z akcesoriami.Powstal w ten sposob kacik kulinarny:-)

A tu Nadia w trakcie sciagania ubran:-)Chwilke pozniej biegala na golasa,ale tego wam juz oszczedzilam haha.

Nabylismy nowa lampeczke i 2 ramki z motylkami.Noemi uwielbia motyle,ptaszki i inne stworzonka.Stad doszly 2 poduchy z ptaszkami:-).Ramki z motylkami sa pozlacane i zastanawiam sie, czy je takie zostawic,czy moze przemalowac.Jak myslicie?


No to by bylo na tyle.Ogolne zdiecia,bo na jakies detaliczne czasu nie ma haha.Poza tym musialabym posprzatac...:-).Obiecuje,ze wrzuce kiedys jakies lepsze zdiecia,bo te ,to tak na szybko,zeby wam uchwycic dobrze dany moment.Moze jutro uda mi sie pokazac wam nasza sypialnie i salon.Tymczasem lece ,bo Nadia wyciaga mi z szafy pizamki:/.Trzymajcie sie cieplo.Pozdrowionka.

viernes, 18 de marzo de 2011

Nie wiedzialam,ze...

dzis jest dzien ciszy na blogach. Jestem , jak najbardziej , sercem z wszystkimi ludzmi cierpiacymi w Japoni. Okropna tragedia. Mam nadzieje, ze bedzie jak najmniej ofiar i jak najszybciej sie z tego otrzasna.

sábado, 26 de febrero de 2011

Piatkowy spacerek i psiak.

Witam !

Dzis zdiatka z naszego piatkowego spacerku. Noemcia byla w szkole, wiec na zdieciach nieobecna. Ale zeby wam nie bylo przykro na pierwszy ogien nasza JUZ 5ciolatka w dniu swoich urodzin :-). Przyszla ze szkoly niesamowicie zadowolona. Jakze inaczej, jak wszycy traktowali ja jak krolowa. Nawet korone zalozyli na glowe :-). Caly dzien odbierala zyczenia przez telefon. I wiecie co? Moze to smieszne, ale Noemi tak sobie wmowila, ze teraz jest juz "starsza", ze nawet spedzila ten weekend w domu u babci. Sama!. Smiejcie sie... Ona nigdy nie wytrzymala wiecej niz kilka godzin bez ktoregos z rodzicow. Taaaaka dzikuska haha. Wiec, jako ze jest juz "starsza" stwierdzila, ze juz sie nie boi spac u babci bez mamy u boku :-) . Jest niesamowita. Sama stawia sobie zadania i dzielnie je wykonuje. Wiem, ze dla niej to duzy krok. Tak samo bylo ze spaniem w swoim lozku. Od kiedy pamietam, przylazila do nas do lozka i tak zostalo, ze spala z nami. Oczywiscie stalo sie to niewygodne dla naszej trojki, bo Noemi strasznie sie ruszala podczas snu. Podczas pobytu w Polsce stwierdzila, , zaraz po usunieciu migdalkow , ze juz niedlugo bedzie miala 5 lat a co za tym idzie bedzie "starsza" i nie moze wiecznie spac z rodzicami. Wiec zaraz po powrocie do domu, bez zadnych problemow zaczela ot tak poprostu spac sama w swoim pokoju! Mysle,z e najzwyczajniej dojrzala do tej decyzji :-). No ale zeszlam z tematu. Czy wszystkie matki maja tak, ze zaczynaja o jednym a zawsze laduja na temacie o dzieciach? hahaha. Wiec piatkowy spacerek. Bylo cieplo, Krzysiu zrobil sobie dzien wolny, wiec postanowilismy przed obiadkiem isc na spacer. Troche ruderkowych zakamarkow znacie, wiec pora na odslone okolic...
Nadunia przespala smacznie prawie caly spacer. Dzieci bardzo lubia spac na swiezym powietrzu. Bynajmniej moje :-) .

A tu ja hahaha. Krzysiek trzasnal mi te fotke,jak stalam pod slonce, wiec te oczyska takie jakies zmruzone :-) . Nie wspomne o mojej fryzurze. Przyrzekam , ze przed wyjsciem sie czesalam!
No i w koncu.Tadam! Przedstawiam nam naszego nowego Pit bula (czyt.Beagle) :-) . Ma niecale 2 miesiace, waga-2 kilogramy i nazywa sie, a jakze,Lola. Ooo tak , Noemi dlugo myslala nad imieniem no i postanowila, ze Lola to najpiekniejsze imie dla psa. Hahaha.Kto sie nie zgadza z tym stwierdzeniem , bedzie mial do czynienia z Nomcia i jej obronnym psem. Tesknila strasznie za poprzednim psem, wiec postanowilismy kupic jej psiaka na urodziny. Tyle , ze tym razem mniejszego :-) . Jest niezwykle ruchliwy, zaczepia wszystkich, wiecznie chce sie bawic. I czasami mam go dosc haha, ale dziewczynki sa nim zachwycone. Noemi , zaraz po powrocie ze szkoly, chwyta go i nie puszcza. Od rana Lola opiekuje sie Nadia. Szkoda , ze nie mozecie zobaczyc, jak sie razem bawia. Lola uczepia sie zebami spodni/ pizamki Nadusi a ta ma radoche , ze pies za nia idzie i tak go przy nogawce po calym domu ciagnie. Lola warczy i myrda ogonkiem z radosci , a Nadia sie smieje w nieboglosy :-). Wlasnie psiak spi u mego boku. Pilnuje mnie oczywiscie :-).
Co poza tym... Pojawiaja sie nowe rzeczy. Niedlugo bede mogla pochwalic sie wam nowym stolikiem w pokoju dziennym. W planach takze male przerobki pokoju dziewczynek. Czy ja kiedys skoncze? hahaha.
EDIT. Post zaczelam pisac jakis miesiac temu hahaha, wiec niektore rzeczy jakby nie na czasie :-) . Nigdy wyrobic sie nie moge. Post nie skonczylam, ale jako ze minelo juz tyle czasu, wrzucam go taki, jaki jest, a na dniach pokaze co nowego sie dzieje, jesli kogos to jeszcze interesuje :-) . Tymczasem pozdrawiam cieplo z pochmurnej doliny.

jueves, 24 de febrero de 2011

Dzis sa Twoje urodziny...

Noemciu kochana! Chce ci po raz tysieczny, zlozyc zyczonka, prosto z serduszka . Wiesz, ze jestes dla mnie wszystkim! Jestes moim marzeniem , moim natchnieniem , moja dusza. Moim usmiechem i placzem. Moja nadzieja i brakiem cierpliwosci. Moim porankiem i wieczorem . Moja chwilka wytchnienia i nieprzespanymi nocami. Jestes moim sloncem i moim ksiezycem. Moim sercem i moja watroba. Jestes moim chlebem i woda. Moim najlepszym przyjacielem i powodem zlosci. Jestes po prostu wszystkim tym , bez czego zyc nie mozna . Dziekuje ci za to , ze JESTES i jestes wlasnie taka, jaka jestes, czyli moja! Kocham cie ponad wszystko i za wszystko. Dlatego wlasnie zycze ci dzis kochanie moje, z okazji twych JUZ 5 urodzin , wszystko , czego tylko sobie zapragniesz i zdrowka, zebysmy razem mogly sie cieszyc z kazdego dnia. Kocham Cie ...



Zdiecia zrobione byly w niedziele, kiedy to obchodzilismy urodziny w gronie rodziny i znajomych.
P.S. Niedlugo sie odezwe i pokaze, co u nas nowego (niewiele,ale zawsze cos :-) ) . Pozdrawiam cieplutko.

miércoles, 26 de enero de 2011

Pokoj dzienny,czyli...

Przebywalnia. Tak sobie ostatnio myslalam, ze chyba jeszcze nie pokazywalam wam pokoju dziennego , a dokladniej- jego wypoczynkowej czesci. Czesc jadalniana juz znacie, choc i ona ulegla zmianom. Dopadlam w Kaliszu w sklepie , przez nas uwielbianym (nie powiem dokladnie co i jak , zeby reklamy nie robic haha) zaslone. Niestety byla tylko jedna i do tego krotka , wiec na okna sie nie nadawalo , ale... No wlasnie , ale powstaly z niej 2 poduszki i obrusik. Jedna z chwostami, druga z zakladkami. Nie wiem , czy zgrywa sie wszystko kolorystycznie z kanapa i starymi poduchami. Na razie tak zostanie ,poki nie nadejda kolejne zmiany . Mam nadzieje, ze niedlugo dorobie sie nowej kanapy no i, co najwazniejsze, skonczymy te sciany. Kanape dostalismy " w spadku" od Krzysia mamy . Kupila nowa , wiec te z braku laku przygarnelismy. Wiecie, jak to jest , jak trzeba wyposazyc caly dom na raz . Mielismy ja "wkrotce" wymienic na nowa, ale niestety tak do dzisiaj stoi i mnie wkurza. (P.S. Prosze nie zwracac uwagi na brudne sciany).

Wyzej moj kacik czytelniczy. Wieczorami, jak juz moje zabojady sa w lozeczach, ja zaparzam aromatyczna herbatke i siadam wygodnie z ksiazka w reku. Oczywiscie nigdy nie zapominam o przekaskach, typu czekolada, cukierasy itd. Oj marzy mi sie jeszcze lampa na drewnianej nodze zamiast tej szkaradnej :-/ . Wiecie, ze szukam takiej juz od dawna i nic!? Ostatnio obmyslilam plan wykonania takowej. Moze sie uda. Stolik tez do wymiany. Jakos nie moge upolowac nic sensownego. Woreczek na zapachy dostalam od Paulinki razem z krolikami dla dziewczynek i mnostwem innych rzeczy. Dzieki kochana. Idealnie mi tak na tej lampie pachnie... :-) .

A tu czesc Telewizyjna, bez ktorej nie moze zyc pan K. a takze panna Noemi. Jak pan K. w pracy, to panna N. bajki meczy . Dobrze , ze od rana jestesmy same z Nadia :-) .

Jako, ze w naszym domu, mysla przewodnia jestesmy MY, czyli nasza rodzinka , w kazdym zakatku sa zdiecia. Zamiarem mym jest powiekszenie jeszcze galerii na scianie, ale to dopiero po malowaniu. I tak bedziemy sie bawic w gipsowanie dziur. Bedzie co robic :-) .
Jak juz jestesmy przy remontowaniu... Ja wam powiem moja wizje przyszej wylegarni, a wy podsuniecie w razie czego lepsze rozwiazania. Zawsze mam ten sam problem- wszystko podoba mi sie na raz i zdecydowac sie nie moge na jedno, a z tego taki misz masz stylowy. Nie chodzi mi wcale, zeby caly dom byl w stylu angielskim, bo po co komu wszedzie roze (hihi) , nie chce tez totalnie skrajnego , skandynawskiego- bo jakos nie widze u siebie mebli z odpadajaca farba , nie pojde w styl kolonialny, bo to juz wogole dla mnie za ciezkie, a i z francuskiego wszystkiego bym nie zagarnela. Po prostu chce czuc sie lekko i przyjemnie . Chce wracac do domu z usmiechem. Chce miec swoje ulubione katy. Chce , aby nasze dzieci z pieknymi wspomnieniami i miloscia powracaly do tego domu. A wiec chce:
1)sciany- na X wysokosc boazerie biala, biale listwy przypodlogowe sciany do gory kolor szary lub bez.
2)kanapa rozkladana z Ikei Ektorp ( ikea mnie nie przekonuje, ale akurat ta kanapa zachwycaja sie ci, co maja, wiec chyba wygodna i trwala). Ma ktos moze? No i tu tez problem, bo nie wiem jaki pokrowiec. Niby podoba mi sie ten w kwiaty, ale pewnie problem do tego dobrac reszte. A poza tym Krzysiowi sie nie podoba . Jest tez szary i bezowy, ale te nie mozna prac w pralce, nie wiem dlaczego. A przy dzieciach nie bede latala co chwilke do pralni. No biala, to juz wogole marzenie, ale odpada jakos u mnie. Jaka byscie polecili?
3)stoliczek maly na jakis lekko tloczonych nogach. Moze byc caly bialy , albo nogi biale + blat zabejcowany na ciemno.
4)na koniec chcialabym jakis dywanik , nie musi byc wielki. Patrzalam w necie, w ikea maja nawet ciekawe, te z wlosem, ale jak to sie czysci,o dkurza?
Stolik pod Tv zostaje, podoba mi sie, polka nad Tv tez. Dodadki niechby byly takie same, choc wiadomo ze z czasem wszystko zmian ulegnie haha. No i co tym myslicie? Szczerze poprosze o jakies wskazowki, moze juz jakis misz masz myslowy wprowadzilam :-) . Jak wam sie widzi takie zestawienie?
Na koniec chwale sie moim prezentem swiatecznym od Krzysiaka, czyli caly ten stosik ksiazek :-))) . Szkoda, ze mam tak malo czasu na czytanie :-/ . Wiekszosc z nich czytalam juz wczesniej w postaci ebooka, stad chcialam je miec, bo mi przypadly do gustu. Jest jednak kilka pozycji, ktore polknelabym na raz. No nic ,ide do kuchni ,kolacje robic .Buziaki wam sle i czekam na wasze pomysly /propozycje, za ktore z gory wielkie THANKS :-)

miércoles, 19 de enero de 2011

Wspomnienia...

Hej !

Szczerze powiedziawszy nie wiem od czego zaczac :-) . Nie chcialabym sprowokowac naglej smierci z przyczyn zanudzenia u mych czytelnikow (o ile jeszcze takowi istnieja) . Postaram sie wiec na temat hahaha. Jak juz pisalam w poprzednim poscie 17 grudnia wyruszylismy w podroz do Polski . Ciekawie bylo z dzieciakami tyle godzin w samochodzie. Noemi w sumie przespala cala imprezke, ale Nadusia nagle sie rozchorowala, dostala goraczki i byla strasznie marudna. Dobrze, ze jechala z nami moja siostra i tak na zmiane staralysmy sie nia zajmowac . No ale zajechalismy cali :-) . Pobyt w Kaliszu zaczelismy nieciekawie. Zimno jak cholera , samochod sie zepsul , a na koniec trafilam z Nadusia do szpitala na 24 godziny. Eh :-/ . Na szczescie wszystko wrocilo do normy i moglismy swietowac z najblizszymi przy wigilijnym stole :-) . W tym roku Mikolaj przeszedl sam siebie haha. Chyba wszyscy otrzymalismy to, co nam sie marzylo. Noemi i Nadia z zacietymi minami otwieraly swoje prezenty . Byla ich cala masa i wszystkie zaakceptowane wielkimi usmiechami i wyrazami podziekowan :-) . (Wyobrazcie sobie ile te zabawki zajely miejsca w samochodzie i jak teraz wyglada pokoj dziewczynek :-/ ).

Ja swoimi prezentami pochwale sie w szczegolach innym razem. Napomkne tylko, ze moj malenki zbior ksiazek powiekszyl sie o kilkanascie egzemplarzy. Jest cos dla ciala , a takze przydasiowo do kuchni :-) . Krzysiu w wiekszosci poszerzyl zasoby szafy , co mu na zle nie wyszlo hahaha. Rodzice i siostra raczej takze nie mogli na pana Mikolaja narzekac .
W pierwszy dzien Swiat Bozego Narodzenia przyjelismy Nadusie w krag chrzescijan. Z chrzcinami mielismy wiele zagmatwanych historii . Tak to jest , jak samemu nic nie mozna zalatwic , bo za daleko . Moja mamuska dzialala jako nasza wyslanniczka. W rezultacie swietowalismy w domu mojej babci , gdzie tez odbyla sie cala ceremonia. Bylo bardzo wesolo. Nadia wyswiecona przespala cala impreze :-) . Rodzice chrzestni zadowoleni, szybko zlapali wspolny jezyk z Nadia. Jakby nie patrzec widzieli sie po raz pierwszy w zyciu.
Tu z chrzestnym w Kosciele w Tlokini Koscielnej. Piekny, stary i malenki kosciolek. Przy okazji mozecie zobaczyc moje nowe Ja w ciemnych wlosach. Od kiedy pamietam bylam blondynka . Przed wyjazdem do Polski cos mnie tknelo i powiedzialam do mojej fryzjerki "Wal na kasztan" hahaha. Jakos nikt nie byl do konca przekonany do mojej decyzji, nawet ja sama haha, ale chcialam cos zmienic . A powiem wam w tajemnicy, ze moj Krzys lubi brunetki hahaha . Ciesze sie, ze sie zdecydowalam na ten krok, bo lubie sama siebie (o ile wogole moge powiedziec, ze sie lubie) w tym kolorze. No ale wracamy do tematu. Zdiec z chrzcin mnostwo , wiec co byscie nie posneli, jeszcze 2 fotki i zmieniamy temat :-) . Na zdieciu z chrzestna.
Od lewej : Chrzesni -Marta i Damian, Nadusia ( w objeciach wujka) , moja siostra- Agnieszka , kochana babcia - wlascicielka lokalu , ja i Noemcia (nie chciala juz pozowac do zdiec ).
Jak sie mozecie domyslic prawie codziennie jezdzilismy i odwiedzalismy rodzine. Ostatni raz w Kaliszu bylismy 2 lata temu. Przez ten czas urodzily sie dzieci, odbyly sie sluby i wazne imprezy ... Sporo nas omija , wiec wykorzystujemy czas na maxa. Jeden dzien przeznaczylismy na rodzinne zwiedzanie zamku w Gloluchowie, blisko Kalisza. Choc blisko , nigdy dotad nie mialam okazji go pozwiedzac . Jesli ktos ma okazje , to bardzo polecam. Zamek nie jest wielki. Pochodzi prawdopodobnie z roku 1560. Tu mozna poczytac o jego historii, jesli ktos ma ochote. Zaraz obok zamku jest klimatyczna malenka restauracyjka ( z wypchanymi, zwierzecymi glowami na scianach hahaha) . Mozna sie ogrzac przy cieplej herbatce i zjesc cos cieplego (kawy nie polecam :-/ ). Sylwestra spedzilismy w domku z dziewczynkami i moimi rodzicami . Noemi z Krzysiem dali czadu z petardami juz wieczorkiem . Pozniej zrobilismy sobie wykwintna kolacje, szampan ,a o 24 :00 ja i Krzysiu poszlismy przed blog wystrzelac reszte petard :-) . Moze nie bylo zbyt balowo, bez tancy, czy glosnej muzyki , ale bylismy razem , a to najwazniejsze :-) .Czas w Kaliszu zlecial , jak zawsze, zbyt szybko i choc juz bardzo tesknilam za domem , zal mi bylo rozstawac sie z rodzicami , babciami i reszta rodzinki. Kto wie, kiedy wyruszymy w tamtym kierunku? Teraz pieniazki beda potrzebne na realizacje marzen w domku. Mam nadzieje, ze posuniemy sie na przod i bede mogla czyms wam sie pochwalic. Poki co, drobne rzeczy pojawiaja sie w naszych katach, ale o tym , nastepnym razem :-)

Mam nadzieje, ze wszyscy zyja i nikogo w depresje nie wpedzilam tym swoim opowiadaniem haha. Aha, prosze o wybaczenie i cierpliwosc w nadrabianiu blogowych zaleglosci. Powoli wszystkich odwiedze w miare mozliwosci czasowych. Buziaki wielkie i usciski cieple. Ania