jueves, 2 de diciembre de 2010

Chaotycznie,jak zawsze.

Hej!
Wiem , wiem, nie odzywalam sie wieki , ale na wszystko mam usprawiedliwienie :-) . Najpierw Noemi zlapala ospe , ale nie bylo zle. Tydzien pozniej miala usuwane migdalki i polipy w nosku, wiec sie zaczelo... W nastepnym tygodniu Nadia zarazila sie ospa i tu bylo ciekawie. Lekarz, jak zobaczyl Nadie powiedzial "Prosze sie nie przejmowac, wiecej jej nie wyjdzie, bo nie ma gdzie". Mozecie sobie to wyobrazic :-/ A do tego 3 dni goraczka , nie wiadomo skad. No nie wiadomo, bo pan szanowny lekarz aby spojrzal i ocenil, ze to ospa (co juz wiedzielismy). Nastepnego dnia w uchu pojawila sie ropka , wiec znowu do lekarza, zapalenie obu uszow i antybiotyk. Pozniej 5 zab... 17 grudnia wyruszylismy do Polski. Po drodze Nadia zaczela goraczkowac, ale na szczescie szybko przeszlo. No i tak dopiero w sobote wieczorkiem wrocilismy do domku. No a w Polsce nigdzie nie zagladalam, wiec i nie pisalam u siebie. Tak czy siak - dziekuje slicznie wszystkim tym, ktorzy pamietali o nas w okresie Swiat Bozego Narodzenia. Wiem , ze troche pozno , ale chcialabym zlozyc wszystkim gorace zyczenia, pozytywnego myslenia , usmiechu na twarzy , milosci w serucu , zdrowka i kasiorki w portfelach :-))). Wrzucam kilka fotek choinki - w tym roku skromne ozdoby , bo nas i tak nie bylo no i moich dziewczynek. Lobuzy sa straszne, ale o tym w nastepnym poscie, bo juz mnie wolaja.



Na koniec pokazuje wam daaaaaaaawno uszyty przybornik na pieluszki , kremiki i nie tylko :-) . Pozdrawiam cieplutko .

jueves, 14 de octubre de 2010

To ja pazera :-D

Uwielbiam czytac wiecie... A ze u nas jakos malo tych ksiazek w jezyku polskim... Hmmm moglabym rzec, ze wcale nie ma :-/. Wiec , jak tu nie stanac w kolejce po tego cukierasa? . Wam nie polecam haha. Jak dodawalam komentarz to bylam ponad 60ta, wiec szans nie mam za wiele. Candy w Zaciszu Wysnionym. Buziaki.
P.S. Mooooze uda mi sie z ranca polakierowac stol, wiec mooooze wkrotce go zaprezentuje. Trzymajcie kciuki co by mi sensownie wyszlo :-) .

EDIT
Serio,ja nie robie tego specjalnie jakos.Samo tak wychodzi,ze gdzie nie zajze ,to pokusa nie do odparcia. Ale jak juz mam zostac potepiona to z cudnymi zawieszkami Dagmary w reku hihi.Buzzzzzzzziaki.


Taaaki slodkosci w spokoju nie zostawie ! Kurcze takie pudelasy w sam raz by mi sie tu przydaly haha. Candy Jesienne wietrzenie strychu do 11 listopada .Warto zajzec:-)

miércoles, 13 de octubre de 2010

Widlo i powidlo.

Dzis wlasciwie o niczym konkretnym. Tak po prostu mialam ochote powiedziec do was "czesc", a moze raczej napisac. Tak czy siak jestem :-). Popijam sobie poobiednie capuchino , slucham muzyki i gadam z Nadia. I tak sobie pomyslalam wlasnie, ze chyba na codzien nie zdaje sobie sprawy , jaka jestem szczesciara! Przede wszystkim mam 2 cudowne coreczki, ktore sa dla mnie najpiekniejsze (podkreslam dla mnie) i sa calym moim zyciem , dawca energi pozytywnej , motorem napedzajacym. Wczoraj mialam okazje przeczytac post u Green Canoe (polecam ) na temat utraconego dziecka. Co prawda , tak jak napisalam, jestem szczesciara i mnie to nie dotknelo . Jednak baaardzo wzruszyla mnie wypowiedz Green Canoe. Wiem, ze musi to byc ciezkie przezycie i ze nie rowna sie z niczym innym. Zapomniec sie nie da nigdy. Takie rzeczy pozostaja w nas . Jedni cierpia w ciszy i samotnosci , inni glosno wyrazaja swoj bol. Jakakolwiek by nie byla droga do staniecia na nogi po takiej tragedii, napewno jest ciezka i niezapomniana. Tak wiec z calego serca chcialabym napisac wszystkim tym matka, ktore utracily swoje malenstwa - PRZYKRO MI i zyczyc im duzo odwagi i usmiechu! Jak juz jestesmy przy dzieciach , pokaze swoje pociechy.

Noemi czesto zaskakuje nas swoimi nowymi powiedzeniami. Domyslam sie , ze w szkole mozna nauczyc sie wszystkiego haha. Jednak najbardziej podoba mi sie to ,ze Noe sama umie klasyfikowac slowa na "dobre" i "zle" . I tak na przyklad pewnego dnia po szkole powiada "Mama , wiesz , ze moja przyjaciolka Irene powiedziala dzisiaj w szkole cholera ?" ( oczywiscie mowi to w wersji hiszpanskiej z przerazeniem w oczach). Wie doskonale, ze takich slow sie nie uzywa , a juz napewno nie w obecnosci rodzicow czy profesorow w szkole :-) . Jestem z niej strasznie dumna. Perfekcyjnie wlada hiszpanskim, polskim ciut gorzej (pewnie ze wzgledu na szkole, telewizje...) , do tego w szkole uczy sie angielskiego i widze, ze bardzo lubi powtarzac slowa po francusku. Lubi pisac (chociaz jeszcze sama nie umie ze sluchu) , lubi ksiazki i rysowanie. Nie wspomne juz o tancach. Bardzo chce isc do szkoly tanca, wiec napewno ja zapiszemy niedlugo. Moze nie jest geniuszem , ani chodzacym idealem , ale JEST i jest moja haha. Kocham cie kroliczku :-)

Nadusia- moj uszolek kochany. Pociecha nasza wielka. Nalogowy pozeracz ciastek :-))) . Jest niesamowita , wszystko chwyta w mig , zawsze sie przy tym smiejac. Ciekawosc nie pozwala jej przejsc obojetnie obok niczego. Wszystko musi dotknac, powachac, polizac a nawet ugryzc. Pomyslow ma tysiace i nie boi sie niczego. Wyznaje zasade "co mnie nie zabije, to mnie umocni" i tak przytrzaskujac sobie notorycznie paluszki szuflada , wyrabia miesnie dloni :-) . Pelza po podlodze i wciaga wszystkie pruszki. Czasem ugryzie sie sama w palucha , robi skwaszona mine i wzdycha glosno. Mowi "tata", "papa" i "mama", ale ulubionym jej slowem jest "ke" ( po hiszpansku oznacza "co"). Reszta slow nadal przez nas nie rozumiana :-). Zlosci sie na Noemi, kiedy ta nie kaze jej wziasc malutkich zabawek do raczek, zaciska piesci i pokazuje dziasla przerazliwie :-). Pomimo swoich wybrykow,jest slodka i potrafi rozsmieszyc nas wszystkich.Kocham cie pyzolku.

We wtorek u nas jakies swieto znowu bylo (Hiszpanie swietowaliby codziennie , gdyby mogli haha) , wiec Krzys byl w domu. Razem z Noemi kombinowali, jak tu ciekawie sie pobawic w deszczowy dzien. I wymyslili sobie, ze stworza gigantyczna farme . Moje dziecie uwielbia zwierzeta . Krzys przytargal wielgachna deche z graciarni (pomieszczenie Krzysia- narzedzia i inne niepotrzebne szpargoly) , Noemi wyciagnela farby, kredki i pisaki i wzieli sie do roboty .Do obiadu czas nam zlecial na smiechy. Juz dawno nie bawilismy sie tak dobrze. Pozniej juz tylko dekoracje i zwierzatka, ktorych Noemi ma ogromna kolekcje. Jesli ktos nie ma pomyslu na spedzenie dnia w rodzinnym gronie, dobrze sie przy tym bawiac , polecam skonstuowanie farmy :-) .

Na koniec moje poduchy do salona. Szczesliwa jestem, ze w koncu je uszylam. Material przywiozla mi mama dawno temu i tak sobie lezal i czekal. Sa proste , bez udziwnien , ze wzgledu na to, ze Krzysiu ma manie wylegiwania sie na kanapie, a co za tym idzie chcialam uniknac odcisnietych guzikow na twarzy hihi. Tak serio, chcialam proste poduchy - do ozdoby i uzytku :-) . A zeby nie bylo nudno, dodalam fiutki wlasnej roboty. Jestem calkiem zadowolona z efektu. Zdiecia robione w sypialni, gdzie najwiecej dzis swiatla.
A to fragmencik mojej wtorkowej, wieczornej pracy - nowy stol do jadalni. Mialam go pomalowac inaczej, ale zostalo przy bieleniu. Pierwszy raz robilam cos takiego, wiec pewnie nie wyszlo tak , jak powinno. Nie wiem, czy farbe trzeba rozcienczyc. Ja malowam gesta i pozniej nie moglam jej zetrzec dobrze , wiec raczej wyglada to ,j ak malowanie suchym pedzlem. Ale mnie sie podoba :-) . Jeszcze warstwa lakieru i pokaze wam calosc. Pozdrawiam cieplo i uciekam bawic sie z Noemi na naszej farmie :-) . Buziaki ogromne.

domingo, 10 de octubre de 2010

Candy,candy,candy...

Jak zobaczylam wczoraj tego worasa, to spac nie moglam haha. Muuuusze go miec! Jesli ktos chce zrobic mi konkurencje, o bardzo prosze wejsc tu. Oczywiscie nie moge przejsc obojetnie obok cudnych poszewek , idealnych do salona mego , ktore sa do wygrania u Agi . Pozdrawiam dzis deszczowo i wracam do metamorfozy spodni (o tym w innym poscie) i szycia , mam nadzieje , poduszek do salonu. Buziaki.



EDIT!
Pazera ze mnie . Wykukalam kilka nowych Candy , wiec co by nie bylo , ze tchorz jestem i boje sie przegranej , staje dzielnie w kolejce . Wam nie polecam- im wiecej sie zglosi osob, tym mniejsze mam szanse haha. Buziaki

U Margott


U Sekrety Aniola

W Chalpkowie

viernes, 8 de octubre de 2010

Kurde!

Pisze posta po raz trzeci! Nie wiem co sie dzieje, ale posty mi znikaja. I sie wkurzylam. Rozpisalam sie na maxa a tu co? No nic . Wszystko zniklo! Wiec po raz trzeci i ostatni. Krotko i na temat, bo obie cory sa w domu znudzone i trza sie nimi zajac :-). Nadia rosnie jak na drozdzach. Po dlugich i ciezkich walkach , w koncu, 30 wrzesnia, pojawil sie pierwszy zabek. Raczkuje, podnosi sie na nozki w mig, rozrabia , pomaga ukladac mamie na polkach i w szafkach... Ciekawa wszystkiego jest i tyle :-) . Noemi z dnia na dzien madrzejsza. W szkole pilna i wychwalana przez profesorke , w domu... no coz , jak to w domu. Obie rozrabiaja i daja mamie popalic :-) . Nadal czekamy na zabieg usuniecia migdalkow , wiec katarow i angin nam nie brakuje :-/ . W listopadzie mam wizyte u anestezjologa i ten ma nam dac juz skierowanie do szpitala. Oby jak najszybciej , bo Noemi strasznie oddycha i meczy sie kazdej nocy. A my cierpimy razem z nia.

Nadia robi porzadek w plytach CD.


Moja ksiezniczka:-)
W domu wielkich nowosci nie ma. Zrobilam kilka mniejszych rzeczusi. Wieksze czekaja, az znajde troche czasu. Moze w ten dlugi weekend cos wykombinuje (swieto jakies i 4 dni wolnego) . Planuje zmiany w pokoju dziennym .Chce zmienic stol na mniejszy, okragly. Juz jest wyczyszczony i czeka na malowanie. Poza tym , jako ze stol mniejszy bedzie, chce przeniesc regal z komputerowego . Ale to dopiero po jego reformacji :-) . Sciany nadal nie wykonczone. Szlag mnie juz trafia, choc jestem na ogol dosyc cierpliwa. To juz mnie przerasta. Gdzie nie spojze - poobdzierane sciany! Grrr . Niestety to jest dosyc duza inwestycja, jak na nas oczywiscie. Oprucz desek, trzeba kupic farby, zeby je pomalowac , no i farby na sciany do gory. Wydaje sie, ze to nie wiele ale zliczajac wszystko , wyjdzie spora sumka. I tak odkladamy to z miesiaca na miesiac a mnie wlosy na glowie sie jeza. A to samochod odebralismy od mechanika (po prawie 2 latach) , wydalismy fortune , a to Krzys narzedzia do pracy potrzebowal nowe (a byle czym sie chlop nie zadowoli) , zimne dni przyszly , wiec trzeba bylo kupic nowe ciuszki i buciki dziewczynkom ( a kto ma dzieci wie, jaki to wydatek) i tak zawsze cos. Ja chodze , marudze, Krzysiu pociesza "kochanie, zrobimy" a ja pytam "kiedy?" i humor psuje wszystkim dookola haha. Ahh jakbym chciala miec chociaz to zrobione :-). Wiem , wiem ciagle mi malo, ciagle czegos szukam. Ale czym byloby zycie bez marzen, bez jakiegos celu, malego czy wiekszego? Jakbysmy zyli tylko ot tak, nie byloby nudno? Gdybysmy pracowali tylko po to, by jesc i placic rachunki, to napewno bysmy powariowali. Potrzebne sa nam zmiany , jak rybce woda ! Jedni lubia podroze, drudzy inwestuja w hobby , a ja lubie moj dom. Lubie go upiekszac, ciagle cos w nim zmieniac. Lubie usiasc z zadowolona mina , na moim ulubionym miejscu (odnosnie tego miejsca - oh jak mi sie marzy fotelik wygodny ...) , wziasc ksiazke do reki ( w drugiej rece opcjonalnie winko np :-) ) i podumac nad tym , jak mi dobrze :-) . No lubie tez zakupy i podroze , ale to inna bajka hahaha. I wkurza mnie, jak kazdy mi powtarza- mlodzi jestescie , macie jeszcze czas. No ba! Czasu w cholere. Ale ja nie chce dumac z ta ksiazka (i winem opcjonalnie) w wielku 60 lat. Ja chce korzystac z tych przyjemnosci teraz. Moze za 30 lat nie bedzie mnie interesowala kanapa czy kolor scian, bo zajme sie cholesterolem czy obolalymi nogami. A miedzy wizytami u lekarza ,bede ogladac telenowele :-) .Czy za duzo zadam od zycia? Moze i za duzo, i teraz na jakas pazerna egoistke wyszlam. No coz , ten ,co nie chce, niech nie czyta. A ten, co chce mnie pokrytykowac- bardzo prosze :-) . Zeszlam z tematu... ale siem rozproszyla, nie wiem , co mam pisac z wrazenia haha. Moze po prostu zdiecia wam pokaze i juz. Jak sie pojawi cosik nowego to wrzuce. Tymczasem troszke czytam (jestem przy 3 czesci "Magicznego kregu" Libby Bray. Wciagnely mnie opowiastki o swiecie wrozek, wampirow i innych stworzen .Ksiazke polecam ) , marze sporo i nalogowo snuje plany. A wam kochane kobitki zycze milego i udanego weekendu! P.S. Zdiecia nadal telefonem komorkowym robione, wiec jakosc nieciekawa.

Nowe pele-mele na szpargoly:-)
Wieszaczek na parasol i kapelusz:-)

Sypialnia o zachodzie slonca i nowa narzuta od mamusi.Prawda ,ze o wiele lepiej?
Waleczek wlasnej roboty.
Do uslyszenia!

martes, 10 de agosto de 2010

W koncu znalazlam!

Dzis mam wam do pokazania 2 rzeczusie, ktore bardzo mnie uszczesliwily :-) . Ostatni weekend byl dosc meczacy. Pracuje jako kelnerka w sporej restauracji , w miescinie nadmorskiej , wiec mozecie sobie wyobrazic , ile sie nalazilam przez te dwa dni haha. W sobote , w przerwie na odpoczynek , poszlysmy z mamuska (pracujemy razem, mama jest na kuchni) na spacerek i oczywiscie nie obylo sie bez wstapienia do ulubionego sklepiku . Cudownosci tam tyle, ze z bolem glowy zawsze wychodze , ale nigdy z pustymi rekoma :-). Tym razem w sidla wpadly mi- solniczka i pieprzniczka (no nie moglam sie im oprzec) i dywanik dla dziewczynek. Tyle czasu szukalam odpowiedniego dywanu . Z rozkazow Noemi mial byc rozowy , a mnie przede wszystkim zalezalo na tym, by byl miekki i moznaby bylo go prac w pralce. No i znalazlam. Jest rozowy, miekki , milusi, moim zdaniem oryginalny i mozna go prac w pralce haha. Noemi zachwycona , a i Nadia z usmiechem turlala sie po nim :-) . Chyba to byl strzal w dziesiatke.

Nadia gra na cymbalkach:-)







Sol i pieprz...



I jak wam sie podoba dywanik? Mysle, ze jest o wiele lepiej niz z poprzednim. Byl jeszcze w kolorze blekitnym i wlasnie ten chcialam wziasc , ale niestety wlascicielka pokoju jest wymagajaca haha. Zastanawiam sie , czy nie dokupic ten niebieski i polozyc go blizej wejscia. Dominujacymi barwami sa wlasnie roz i blekit, wiec moze nie wygladaloby to zle?Co myslicie? Pozdrawiam cieplo tych wytrwalych, ktorzy nadal do mnie zagladaja. Pedze robic kolacje i polozyc spac moje lobuziaki. Mama tez musi odpoczac, co nie? Buzka
P.S. Zdiecia nadal robione telefonem komorkowym , wiec jakos kiepska. Prosze wiec wybaczyc, ale nie moglam sie oprzec, zeby sie nie pochwalic juz teraz :-)

viernes, 6 de agosto de 2010

Znowu nie mam pomyslu na tytul :-/

Hej! Wczoraj wzielam sie za prace "zaczete i nieskonczone" :-). Lezaly spokojnie w skrzyni i czekaly na swoja kolej. Najgorsze jest to, ze mam dziwna manie zaczynania czegos i pozniej zaczynania nastepnego i nastepnego i tak nie moge skonczyc tego , co zaczelam na poczatku haha. A to wszystko przez to, ze mam mnostwo pomyslow i zeby ich nie zapomniec biore sie za ich wykonanie . Chyba po prostu musze sobie kupic jakis notes porzadny do notowania moich przeblyskow haha. Tez tak macie, czy tylko ja taka zakrecona jestem? Wracajac do tematu... Wczoraj wyciaglam ze skrzyni , te wszystkie ciuchy do przerobienia, podszycia itd , zakasalam rekawy i do maszyny :-). Na sam koniec zostawilam sobie spiworek Nadi. Uzywala go zima, a ze bardzo mi sie podoba, chcialam go powiekszyc na przyszla zime. Sprawa nie byla latwa. Chyba szybciej szlo mi samo jej uszycie niz przerobienie :-/ Musialam polowe spruc. No ale jest skonczony, wyprany i czeka na zimne dni :-) . Ma w srodku dodatkowa warstwe blekitnego polarku , wiec chyba pyzunia nie zmarznie. Ostatnio jest taka ruchliwa, ze kolderka w pierwszych 2 minutach laduje na boku i pomimo, ze w domu jest cieplo, Nadia rano ma chlodne cialko. Taki spiworek, to fajny wynalazek haha. P.S. Nie pamietam czy juz go wam pokazywalam , wiec na wszelki wypadek, pokaze raz jeszcze :-)

Przod.



Tyl.
W ostatnim czasie uszylam poduche na krzeseleczko Noemi .Nie wyszlo mi tak , jak planowalam. Do konca nie moglam sie zdecydowac czy uszyc sukienke na cale krzeseleczko , czy tylko na siedzisko. Wygralo to drugie bardziej ze wzgledow ograniczonej ilosci materialow, ale juz zaluje. No coz,i nnym razem uszyje jeszcze jedno krzeselkowe wdzianko.
Na koniec znooowu ogrodek. Wiem, wiem,jak sie przyczepie jednego... Ale obiecuje, ze zima go nie bede pokazywala haha. Wrzucam tylko 2 foteczki: iryskow (chyba tak sie nazywaja haha) , ktore dopiero co zakwitly i pelargoni. Ta ostatnia miala byc koloru fuksja a okazalo sie, ze to najpiekniejsza pelargonia jaka widzialam. Ma calkowicie inne kwiatki od tych, ktore posiadalam wczesniej, stad mi sie podoba :-) . Ciekawa jestem , czy uda mi sie ja przetrzymac przez zime. Do tej pory jakos szczescia nie mialam. Moze to z braku swiatla? Bo sasiadka np. trzyma swoje pelargonie w piwnicy na oknie i nie podlewa ich cala zime , a na wiosne znowu jej pieknie kwitna.


Nie bede was meczyla wiecej. Dzis szykowanko, bo jutro do pracy, tak wiec prasuje, sprzatam, co by chlopowi biednemu oprucz 2 dzieci balaganu nie zostawiac haha. Wiecie jak to jest , jak facet nieprzyzwyczajony nagle musi zostac sam w domu z dziecmi i nie wie co ma robic haha. A jeszcze nie daj Bog ktores by goraczki w nocy dostalo! To juz koniec swiata haha. Chociaz nie moge narzekac, bo Krzysiu radzi sobie swietnie, wbrew moich wstepnych obaw. Niedlugo sie odezwe i moze w koncu uda mi sie znalesc chwilke, zeby pozagladac do was kochane. Ja naprawde, naprawde mam wielkie checi poodwiedzac wasze blogi, ale jakos ostatnio nie moge wygospodarowac troche czasu. Niby pracuje tylko w weekend , ale zawsze poniedzialek i wtorek poswiecam na nadrobienie zaleglosci w domu i z dziewczynkami, bo obrazaja sie na mnie obie, ze je zostawiam haha.Sroda- moje kombinacje. A to trzeba w ogrodku porzadek zrobic . Czwartek i piatek to sprzatanie i przygotowywanie wszystkiego do weekendu. A to pranie sie nazbiera, a to musze cos zalatwic, cos uszyc. W ieczorami ( poznymi , bo Noemi sie rozbestwila i do pozna siedzi ) jestem padnieta i leze na kanapie jak kloda, patrzac na tele albo czytajac ksiazke. Jakos energii mi brakuje. Moze jakies witaminki se zakupie.Wszystko przez to, ze jest juz tyyyyle ciekawych blogow, ktore chetnie odwiedzam, ze potrzebowalabym kilku godzin, zeby do kazdego zajzec i notke zostawic :-) . Buziaki dla was wielkie, usciski gorace . Zycze slonecznego i milego weekendu.

jueves, 29 de julio de 2010

Bez tytulu:-)

Hej!
Nadal nie mam aparatu, bo jak sie okazalo gwarancja nie obejmuje tej naprawy . Jestem w trakcie poszukiwan nowego aparatu, a poki co uzywam telefonu komorkowego. Zdiecia robi do bani, ale jak sie nie ma , co sie lubi, to sie lubi, co sie ma :-) . Tak wiec dzis prosze o wybaczenie, bo choc wiem, ze nigdy swietnych zdiec nie robilam, to te przerastaja najgorsze oczekiwania.
Po pierwsze, wspominalam wam kiedys, ze szylam kosze na zabawki plus poszewka na poduche dla pewnej nieznajomej Agnieszki i jej corci Hani. Paczka juz dotarla, a nowa wlascicielka ponoc jest bardzo zadowolona. Aga, mam nadzieje, ze naprawde cie nie zawiodlam i ze Hania bedzie dlugo korzystala z zamowionych rzeczy :-) . Uszylam Hani w prezencie literke "H" , bo wiedzialam, ze mamie sie podobala ta, ktora maja moje dziewczynki. Zreszta wszystko widac na zdieciach. Mama Hani dala zezwolenie na umieszczenie zdiec :-) . P.S. Mam nadzieje, ze w rzeczywistosci wszystko wyglada lepiej niz na tych zdieciach :-/ .
Powstaly 2 kosze patchworkowe i poszewka na poduche do kompletu.


Literka "H" w prezencie dla Hani.
Jak juz jestesmy przy moich tworach,pokaze wam "sukienke" na klamerki dla mojej kochanej sasiadki:-) .Dawno nic jej nie podarowalam,wiec nadrabiam zaleglosci :-) .Sasiadka byla zachwycona,bo wczesniej klamerki chowala w najzwyczajniejszej reklamowce.
Tu kawalek domku dziewczynek.Jeszcze nie skonczony i nie pomalowany,ale Noemi juz z niego korzysta i jest zachwycona:-) .I co by jej w dupke twardo nie bylo,uszylam jej patchworkowy dywanik.

Ostatnio zakupilysmy z Noemi pudeleczko z szufladkami na spinki i gumki. Poprzednie, te okragle, bylo juz male i wszystko "wylazilo", tak wiec Noemka stwierdzila, ze tak byc nie moze i trzeba kupic cos wiekszego :-) . Trafilo nam sie to , ktore oprucz szufladek na ozdoby glowy, posiada na gorze wieczko, pod ktorym kryje sie miejsce na bizuterie :-) . Tak wiec Noemi zadowolona, ze w koncu moze schowac w bezpiecznym miejscu swoje liczne korale i plastikowe pìerscienie. Musze przyznac, ze Noemka zaczyna przejawiac coraz czesciej swoj dobry gust. Nie przeszlo jej z rozowym, ale chociaz wybiera cos, co i mamie sie podoba haha.



Znowu w ogrodku.Kwiaty rosna jak szalone. Wieksze pozaslanialy te mniejsze . Tak spodobal mi sie moj pierwszy hibiskus, ze kupilam drugiego z pieknymi bialymi kwiatami. Rosna one dosc szybko i caly czas kwitna. Zobaczymy jak dlugo przezyja , bo ja jakos ani szczescia , ani reki do kwiatow nie mam.



Kacik do opalania. Winogrono pieknie sie rozrasta , ale owocow nadal nie ma :-/
Koncze na dzis. Przeciez nie moge wam pokazac wszystkiego na raz haha. Mam troche pracy w domu, bo weekend pracujacy sie zbliza i faceta z 2 dzieci i balaganem w domu zostawic nie moge :-) . Juz teraz zycze wam kochane milego weekendu i sloneczka. Buziaki.

domingo, 11 de julio de 2010

Hej!

Jak nie pisalam , to nie pisalam, a teraz jak mam co opowiadac i pokazywac, to mi sie aparat zepsul :-/ . O zgrozo! Nie wiem kiedy moj Cysiek sie zlituje i znajdzie chwilke, zeby oddac go do naprawy, wiec poki co bedzie bez zdiec, czyli nudno , jak flaki z olejem :-) . Dziewczynki zasnely a Krzysiu pracuje nad domkiem w ogrodku. Mielismy kupic gotowy , ale tatus stwierdzil, ze on sam chce im cos zrobic, wiec sie teraz poci haha. Ale dobrze mu idzie. Noemi juz teraz nie opuszcza go ani na chwilke , a to najwazniejsze. Oczywiscie na koniec to JA bede musiala go wyszlifowac i pomalowac. Noemi , zapytana przeze mnie , na jaki kolor pomalujemy domek, odpowiada : "Oczywiscie, ze rozowy, z odrobinka czerwonego" , hahaha. No coz. Co do koloru staram sie zmienic jej zdanie. Wzielam sie za szycie, wiec pojawilo sie kilka nowych drobiazgow. A poza tym , calkowicie niespodziewanie , odezwala sie do mnie mila osobka, z pytaniem , czy nie uszylabym koszy na zabawki dla jej coreczki i wlasnie nad nimi pracuje. Szczerze mowiac nigdy nie myslalam nad szyciem dla innych na jakas wieksza skale, choc Paulinka od dawna mnie do tego namawia. Ja nie czuje sie na tyle dobra, by szyc cos nie dla wlasnego uzytku. Co innego, jak sie szyje cusik komus w prezencie. Jak sie nie spodoba to smutno, ale jak juz ktos placi za to, co szyjesz i sie nie spodoba... Chyba mnie rozumiecie. No ale zgodzilam sie i jestem w koncowej fazie szycia 2 koszy i poszewki na poduche , a jakze- w rozach :-) . Ciesze sie, ze ktos sie zainteresowal moja praca , ale tez boje sie czy sie spodoba. Jak skoncze to pokaze (jak wlascicielka nie bedzie miala nic przeciwko) . No ale wracajac do tematu domku dziewczynek, wymyslilam sobie, ze uszyje cos a la dywanik patchworkowy na podloge i jakies poduchy, co by Noemka sie czula "wysmienicie", jak to ona mawia :-) .Zamowilam juz materialy. Zobaczymy co mi z tego wyjdzie. No nic ide posprzatac po calodniowym grilowaniu w towarzystwie Polakow :-) . Moze to dla was smieszne , ale tu jest tak niewielu Polakow, ze az milo pogadac w wielkszym gronie w swoim ojczystym jezyku . Naprawde fajowo spedzilismy dzisiejszy dzien. Mam nadzieje, ze wy takze :-) . Pozdrawiam cieplo .
P.S. Jak dopadne jakis aparat , to napstrykam wam zdiec haha. Buziaki.

lunes, 5 de julio de 2010

Zielono mi...

Tak , jak obiecalam , dzis pochwale sie moim nowym ogrodkiem. Oczywiscie z gory uprzedzam , ze nawet w 1/1000 nie jest tak piekny jak ogrod Asi z Green Canoe , no ale moim skromnym zdaniem jest o niebo lepiej niz bylo. Nie wiem czy pamietacie, ale wczesniej teren byl strasznie nierowny , plot sie zawalal w niektorych miejscach, no i nie bylo konkretnych siedzisk. Odsylam do ogladniecia zdiec z tamtego roku. No i oto, co porabialismy, w czasie mojej blogowej nieobecnosci. Po pierwsze zafundowalismy sobie nowy, porzadny plot (ktory nawiasem mowiac czeka na wykonczenie i jeszcze jedna warstwe farby) . Z plotem mielismy sporo roboty. Niby ogrodek maly, ale jak sie robi na raty, kiedy to szanowny K ma czas , idzie wszystko strasznie powoli. Pozniej nasypalismy tony ziemi, by wyrownac powierzchnie. Poszly 3 tony ziemi, az trudno w to uwierzyc! Nastepnie zerwalismy dechy, gdzie jest mini taras, szlifowalismy je, bo byly w nieciekawym stanie i powiekszylismy odrobine miejsce wypoczynkowe. Na koniec olejowanie (brakuje jeszcze jedna warstwa, wiec beda ciut ciemniejsze) . Posialismy nowa trawe- tragedia totalna. Trzy razy sialismy, bo nie chciala wyjsc i tak do tej pory jeszcze nie jest za gesta, ale licze, ze sama sie rozrosnie. Kupilismy tez laweczke, dwa krzesla i stol. Uszylam nowe pokrowce na poduchy do bujaka. Pomalowalam na bialo przytargana szafeczke- stolik, te , ktora stoi zaraz pod kogutowa tablica. Co jeszcze.... Aaa. Tam, gdzie jest teraz basen niedlugo bedzie domek z piaskownica dla moich laseczek. Basen zostaje bezwarunkowo, bo Noemi by mnie chyba z domu przegonila, gdybym sie go pozbyla haha. Na koniec kwiaty, lampy i inne drobiazgi. I tak oto mam ogrodek calkiem nowy i przyjemny :-) . Nie wiem, jak wam , ale mnie sie strasznie podoba haha. Jak tylko pogoda dopisuje, spedzamy tam mnostwo czasu. Szkoda, ze nie mam wiecej miejsca na kwiaty, no ale coz. Chcialabym posadzic jakies pnace rosliny pod plotami , ale z tym teraz juz chyba za pozno, wiec poczekam do przyszlej wiosny. Pewnie tez zauwazyliscie, ze moj K , tak spragniony pola uprawnego, posadzil sobie w donicach pomidory i papryki (stoja pod oknem). Troche mnie wkurzaja , no ale nie ma jak swieze warzywka wlasnej uprawy :-) . Pod plotem z lewej rosna winogronka, koperek i pietruszka. Wszystkiego po trochu :-) . No i na koniec. Okno widoczne na zdieciu, to okno od naszego przyszlego salonu. Tez wstawialismy je nowe, bo nie bylo wcale praktycznie. Cala operacje wykonywalam ja z moim tata. 2 dni wykuwalismy dziure i wyciagnelismy chyba ze 2 tony kamieni. Nie bylo latwo, poniewaz sciana ma okolo 70 cm grubosci. Dom jest bardzo stary, wiec musielismy uwazac, zeby nic nam sie na glowe nie zwalilo. Teraz tylko musze je pomalowac na bialo. Jeszcze raz dzieki wielkie tatusku za pomoc! No i jak wam sie podoba? Zapraszam na kawe mrozona do ogodu :-) . Tym sie z wami zegnam i ide ogarnac chaos w domu. Laski zasnely, wiec teraz do roboty :-) . Pozdrawiam cieplutko i do szybkiego uslyszenia , mam nadzieje. Jak sie pospiesze,t o moze zdarze jeszcze choc troszke do was pozagladac i nadrobic zaleglosci. Buziaki.
Przed...
Po...


Przed...

Po...



W tle warzywka i okno...

Tu gdzie basen bedzie domek z piaskownca,jak na zdieciu ponizej.





Tarasik noca...