martes, 10 de agosto de 2010

W koncu znalazlam!

Dzis mam wam do pokazania 2 rzeczusie, ktore bardzo mnie uszczesliwily :-) . Ostatni weekend byl dosc meczacy. Pracuje jako kelnerka w sporej restauracji , w miescinie nadmorskiej , wiec mozecie sobie wyobrazic , ile sie nalazilam przez te dwa dni haha. W sobote , w przerwie na odpoczynek , poszlysmy z mamuska (pracujemy razem, mama jest na kuchni) na spacerek i oczywiscie nie obylo sie bez wstapienia do ulubionego sklepiku . Cudownosci tam tyle, ze z bolem glowy zawsze wychodze , ale nigdy z pustymi rekoma :-). Tym razem w sidla wpadly mi- solniczka i pieprzniczka (no nie moglam sie im oprzec) i dywanik dla dziewczynek. Tyle czasu szukalam odpowiedniego dywanu . Z rozkazow Noemi mial byc rozowy , a mnie przede wszystkim zalezalo na tym, by byl miekki i moznaby bylo go prac w pralce. No i znalazlam. Jest rozowy, miekki , milusi, moim zdaniem oryginalny i mozna go prac w pralce haha. Noemi zachwycona , a i Nadia z usmiechem turlala sie po nim :-) . Chyba to byl strzal w dziesiatke.

Nadia gra na cymbalkach:-)







Sol i pieprz...



I jak wam sie podoba dywanik? Mysle, ze jest o wiele lepiej niz z poprzednim. Byl jeszcze w kolorze blekitnym i wlasnie ten chcialam wziasc , ale niestety wlascicielka pokoju jest wymagajaca haha. Zastanawiam sie , czy nie dokupic ten niebieski i polozyc go blizej wejscia. Dominujacymi barwami sa wlasnie roz i blekit, wiec moze nie wygladaloby to zle?Co myslicie? Pozdrawiam cieplo tych wytrwalych, ktorzy nadal do mnie zagladaja. Pedze robic kolacje i polozyc spac moje lobuziaki. Mama tez musi odpoczac, co nie? Buzka
P.S. Zdiecia nadal robione telefonem komorkowym , wiec jakos kiepska. Prosze wiec wybaczyc, ale nie moglam sie oprzec, zeby sie nie pochwalic juz teraz :-)

viernes, 6 de agosto de 2010

Znowu nie mam pomyslu na tytul :-/

Hej! Wczoraj wzielam sie za prace "zaczete i nieskonczone" :-). Lezaly spokojnie w skrzyni i czekaly na swoja kolej. Najgorsze jest to, ze mam dziwna manie zaczynania czegos i pozniej zaczynania nastepnego i nastepnego i tak nie moge skonczyc tego , co zaczelam na poczatku haha. A to wszystko przez to, ze mam mnostwo pomyslow i zeby ich nie zapomniec biore sie za ich wykonanie . Chyba po prostu musze sobie kupic jakis notes porzadny do notowania moich przeblyskow haha. Tez tak macie, czy tylko ja taka zakrecona jestem? Wracajac do tematu... Wczoraj wyciaglam ze skrzyni , te wszystkie ciuchy do przerobienia, podszycia itd , zakasalam rekawy i do maszyny :-). Na sam koniec zostawilam sobie spiworek Nadi. Uzywala go zima, a ze bardzo mi sie podoba, chcialam go powiekszyc na przyszla zime. Sprawa nie byla latwa. Chyba szybciej szlo mi samo jej uszycie niz przerobienie :-/ Musialam polowe spruc. No ale jest skonczony, wyprany i czeka na zimne dni :-) . Ma w srodku dodatkowa warstwe blekitnego polarku , wiec chyba pyzunia nie zmarznie. Ostatnio jest taka ruchliwa, ze kolderka w pierwszych 2 minutach laduje na boku i pomimo, ze w domu jest cieplo, Nadia rano ma chlodne cialko. Taki spiworek, to fajny wynalazek haha. P.S. Nie pamietam czy juz go wam pokazywalam , wiec na wszelki wypadek, pokaze raz jeszcze :-)

Przod.



Tyl.
W ostatnim czasie uszylam poduche na krzeseleczko Noemi .Nie wyszlo mi tak , jak planowalam. Do konca nie moglam sie zdecydowac czy uszyc sukienke na cale krzeseleczko , czy tylko na siedzisko. Wygralo to drugie bardziej ze wzgledow ograniczonej ilosci materialow, ale juz zaluje. No coz,i nnym razem uszyje jeszcze jedno krzeselkowe wdzianko.
Na koniec znooowu ogrodek. Wiem, wiem,jak sie przyczepie jednego... Ale obiecuje, ze zima go nie bede pokazywala haha. Wrzucam tylko 2 foteczki: iryskow (chyba tak sie nazywaja haha) , ktore dopiero co zakwitly i pelargoni. Ta ostatnia miala byc koloru fuksja a okazalo sie, ze to najpiekniejsza pelargonia jaka widzialam. Ma calkowicie inne kwiatki od tych, ktore posiadalam wczesniej, stad mi sie podoba :-) . Ciekawa jestem , czy uda mi sie ja przetrzymac przez zime. Do tej pory jakos szczescia nie mialam. Moze to z braku swiatla? Bo sasiadka np. trzyma swoje pelargonie w piwnicy na oknie i nie podlewa ich cala zime , a na wiosne znowu jej pieknie kwitna.


Nie bede was meczyla wiecej. Dzis szykowanko, bo jutro do pracy, tak wiec prasuje, sprzatam, co by chlopowi biednemu oprucz 2 dzieci balaganu nie zostawiac haha. Wiecie jak to jest , jak facet nieprzyzwyczajony nagle musi zostac sam w domu z dziecmi i nie wie co ma robic haha. A jeszcze nie daj Bog ktores by goraczki w nocy dostalo! To juz koniec swiata haha. Chociaz nie moge narzekac, bo Krzysiu radzi sobie swietnie, wbrew moich wstepnych obaw. Niedlugo sie odezwe i moze w koncu uda mi sie znalesc chwilke, zeby pozagladac do was kochane. Ja naprawde, naprawde mam wielkie checi poodwiedzac wasze blogi, ale jakos ostatnio nie moge wygospodarowac troche czasu. Niby pracuje tylko w weekend , ale zawsze poniedzialek i wtorek poswiecam na nadrobienie zaleglosci w domu i z dziewczynkami, bo obrazaja sie na mnie obie, ze je zostawiam haha.Sroda- moje kombinacje. A to trzeba w ogrodku porzadek zrobic . Czwartek i piatek to sprzatanie i przygotowywanie wszystkiego do weekendu. A to pranie sie nazbiera, a to musze cos zalatwic, cos uszyc. W ieczorami ( poznymi , bo Noemi sie rozbestwila i do pozna siedzi ) jestem padnieta i leze na kanapie jak kloda, patrzac na tele albo czytajac ksiazke. Jakos energii mi brakuje. Moze jakies witaminki se zakupie.Wszystko przez to, ze jest juz tyyyyle ciekawych blogow, ktore chetnie odwiedzam, ze potrzebowalabym kilku godzin, zeby do kazdego zajzec i notke zostawic :-) . Buziaki dla was wielkie, usciski gorace . Zycze slonecznego i milego weekendu.