jueves, 29 de julio de 2010

Bez tytulu:-)

Hej!
Nadal nie mam aparatu, bo jak sie okazalo gwarancja nie obejmuje tej naprawy . Jestem w trakcie poszukiwan nowego aparatu, a poki co uzywam telefonu komorkowego. Zdiecia robi do bani, ale jak sie nie ma , co sie lubi, to sie lubi, co sie ma :-) . Tak wiec dzis prosze o wybaczenie, bo choc wiem, ze nigdy swietnych zdiec nie robilam, to te przerastaja najgorsze oczekiwania.
Po pierwsze, wspominalam wam kiedys, ze szylam kosze na zabawki plus poszewka na poduche dla pewnej nieznajomej Agnieszki i jej corci Hani. Paczka juz dotarla, a nowa wlascicielka ponoc jest bardzo zadowolona. Aga, mam nadzieje, ze naprawde cie nie zawiodlam i ze Hania bedzie dlugo korzystala z zamowionych rzeczy :-) . Uszylam Hani w prezencie literke "H" , bo wiedzialam, ze mamie sie podobala ta, ktora maja moje dziewczynki. Zreszta wszystko widac na zdieciach. Mama Hani dala zezwolenie na umieszczenie zdiec :-) . P.S. Mam nadzieje, ze w rzeczywistosci wszystko wyglada lepiej niz na tych zdieciach :-/ .
Powstaly 2 kosze patchworkowe i poszewka na poduche do kompletu.


Literka "H" w prezencie dla Hani.
Jak juz jestesmy przy moich tworach,pokaze wam "sukienke" na klamerki dla mojej kochanej sasiadki:-) .Dawno nic jej nie podarowalam,wiec nadrabiam zaleglosci :-) .Sasiadka byla zachwycona,bo wczesniej klamerki chowala w najzwyczajniejszej reklamowce.
Tu kawalek domku dziewczynek.Jeszcze nie skonczony i nie pomalowany,ale Noemi juz z niego korzysta i jest zachwycona:-) .I co by jej w dupke twardo nie bylo,uszylam jej patchworkowy dywanik.

Ostatnio zakupilysmy z Noemi pudeleczko z szufladkami na spinki i gumki. Poprzednie, te okragle, bylo juz male i wszystko "wylazilo", tak wiec Noemka stwierdzila, ze tak byc nie moze i trzeba kupic cos wiekszego :-) . Trafilo nam sie to , ktore oprucz szufladek na ozdoby glowy, posiada na gorze wieczko, pod ktorym kryje sie miejsce na bizuterie :-) . Tak wiec Noemi zadowolona, ze w koncu moze schowac w bezpiecznym miejscu swoje liczne korale i plastikowe pìerscienie. Musze przyznac, ze Noemka zaczyna przejawiac coraz czesciej swoj dobry gust. Nie przeszlo jej z rozowym, ale chociaz wybiera cos, co i mamie sie podoba haha.



Znowu w ogrodku.Kwiaty rosna jak szalone. Wieksze pozaslanialy te mniejsze . Tak spodobal mi sie moj pierwszy hibiskus, ze kupilam drugiego z pieknymi bialymi kwiatami. Rosna one dosc szybko i caly czas kwitna. Zobaczymy jak dlugo przezyja , bo ja jakos ani szczescia , ani reki do kwiatow nie mam.



Kacik do opalania. Winogrono pieknie sie rozrasta , ale owocow nadal nie ma :-/
Koncze na dzis. Przeciez nie moge wam pokazac wszystkiego na raz haha. Mam troche pracy w domu, bo weekend pracujacy sie zbliza i faceta z 2 dzieci i balaganem w domu zostawic nie moge :-) . Juz teraz zycze wam kochane milego weekendu i sloneczka. Buziaki.

domingo, 11 de julio de 2010

Hej!

Jak nie pisalam , to nie pisalam, a teraz jak mam co opowiadac i pokazywac, to mi sie aparat zepsul :-/ . O zgrozo! Nie wiem kiedy moj Cysiek sie zlituje i znajdzie chwilke, zeby oddac go do naprawy, wiec poki co bedzie bez zdiec, czyli nudno , jak flaki z olejem :-) . Dziewczynki zasnely a Krzysiu pracuje nad domkiem w ogrodku. Mielismy kupic gotowy , ale tatus stwierdzil, ze on sam chce im cos zrobic, wiec sie teraz poci haha. Ale dobrze mu idzie. Noemi juz teraz nie opuszcza go ani na chwilke , a to najwazniejsze. Oczywiscie na koniec to JA bede musiala go wyszlifowac i pomalowac. Noemi , zapytana przeze mnie , na jaki kolor pomalujemy domek, odpowiada : "Oczywiscie, ze rozowy, z odrobinka czerwonego" , hahaha. No coz. Co do koloru staram sie zmienic jej zdanie. Wzielam sie za szycie, wiec pojawilo sie kilka nowych drobiazgow. A poza tym , calkowicie niespodziewanie , odezwala sie do mnie mila osobka, z pytaniem , czy nie uszylabym koszy na zabawki dla jej coreczki i wlasnie nad nimi pracuje. Szczerze mowiac nigdy nie myslalam nad szyciem dla innych na jakas wieksza skale, choc Paulinka od dawna mnie do tego namawia. Ja nie czuje sie na tyle dobra, by szyc cos nie dla wlasnego uzytku. Co innego, jak sie szyje cusik komus w prezencie. Jak sie nie spodoba to smutno, ale jak juz ktos placi za to, co szyjesz i sie nie spodoba... Chyba mnie rozumiecie. No ale zgodzilam sie i jestem w koncowej fazie szycia 2 koszy i poszewki na poduche , a jakze- w rozach :-) . Ciesze sie, ze ktos sie zainteresowal moja praca , ale tez boje sie czy sie spodoba. Jak skoncze to pokaze (jak wlascicielka nie bedzie miala nic przeciwko) . No ale wracajac do tematu domku dziewczynek, wymyslilam sobie, ze uszyje cos a la dywanik patchworkowy na podloge i jakies poduchy, co by Noemka sie czula "wysmienicie", jak to ona mawia :-) .Zamowilam juz materialy. Zobaczymy co mi z tego wyjdzie. No nic ide posprzatac po calodniowym grilowaniu w towarzystwie Polakow :-) . Moze to dla was smieszne , ale tu jest tak niewielu Polakow, ze az milo pogadac w wielkszym gronie w swoim ojczystym jezyku . Naprawde fajowo spedzilismy dzisiejszy dzien. Mam nadzieje, ze wy takze :-) . Pozdrawiam cieplo .
P.S. Jak dopadne jakis aparat , to napstrykam wam zdiec haha. Buziaki.

lunes, 5 de julio de 2010

Zielono mi...

Tak , jak obiecalam , dzis pochwale sie moim nowym ogrodkiem. Oczywiscie z gory uprzedzam , ze nawet w 1/1000 nie jest tak piekny jak ogrod Asi z Green Canoe , no ale moim skromnym zdaniem jest o niebo lepiej niz bylo. Nie wiem czy pamietacie, ale wczesniej teren byl strasznie nierowny , plot sie zawalal w niektorych miejscach, no i nie bylo konkretnych siedzisk. Odsylam do ogladniecia zdiec z tamtego roku. No i oto, co porabialismy, w czasie mojej blogowej nieobecnosci. Po pierwsze zafundowalismy sobie nowy, porzadny plot (ktory nawiasem mowiac czeka na wykonczenie i jeszcze jedna warstwe farby) . Z plotem mielismy sporo roboty. Niby ogrodek maly, ale jak sie robi na raty, kiedy to szanowny K ma czas , idzie wszystko strasznie powoli. Pozniej nasypalismy tony ziemi, by wyrownac powierzchnie. Poszly 3 tony ziemi, az trudno w to uwierzyc! Nastepnie zerwalismy dechy, gdzie jest mini taras, szlifowalismy je, bo byly w nieciekawym stanie i powiekszylismy odrobine miejsce wypoczynkowe. Na koniec olejowanie (brakuje jeszcze jedna warstwa, wiec beda ciut ciemniejsze) . Posialismy nowa trawe- tragedia totalna. Trzy razy sialismy, bo nie chciala wyjsc i tak do tej pory jeszcze nie jest za gesta, ale licze, ze sama sie rozrosnie. Kupilismy tez laweczke, dwa krzesla i stol. Uszylam nowe pokrowce na poduchy do bujaka. Pomalowalam na bialo przytargana szafeczke- stolik, te , ktora stoi zaraz pod kogutowa tablica. Co jeszcze.... Aaa. Tam, gdzie jest teraz basen niedlugo bedzie domek z piaskownica dla moich laseczek. Basen zostaje bezwarunkowo, bo Noemi by mnie chyba z domu przegonila, gdybym sie go pozbyla haha. Na koniec kwiaty, lampy i inne drobiazgi. I tak oto mam ogrodek calkiem nowy i przyjemny :-) . Nie wiem, jak wam , ale mnie sie strasznie podoba haha. Jak tylko pogoda dopisuje, spedzamy tam mnostwo czasu. Szkoda, ze nie mam wiecej miejsca na kwiaty, no ale coz. Chcialabym posadzic jakies pnace rosliny pod plotami , ale z tym teraz juz chyba za pozno, wiec poczekam do przyszlej wiosny. Pewnie tez zauwazyliscie, ze moj K , tak spragniony pola uprawnego, posadzil sobie w donicach pomidory i papryki (stoja pod oknem). Troche mnie wkurzaja , no ale nie ma jak swieze warzywka wlasnej uprawy :-) . Pod plotem z lewej rosna winogronka, koperek i pietruszka. Wszystkiego po trochu :-) . No i na koniec. Okno widoczne na zdieciu, to okno od naszego przyszlego salonu. Tez wstawialismy je nowe, bo nie bylo wcale praktycznie. Cala operacje wykonywalam ja z moim tata. 2 dni wykuwalismy dziure i wyciagnelismy chyba ze 2 tony kamieni. Nie bylo latwo, poniewaz sciana ma okolo 70 cm grubosci. Dom jest bardzo stary, wiec musielismy uwazac, zeby nic nam sie na glowe nie zwalilo. Teraz tylko musze je pomalowac na bialo. Jeszcze raz dzieki wielkie tatusku za pomoc! No i jak wam sie podoba? Zapraszam na kawe mrozona do ogodu :-) . Tym sie z wami zegnam i ide ogarnac chaos w domu. Laski zasnely, wiec teraz do roboty :-) . Pozdrawiam cieplutko i do szybkiego uslyszenia , mam nadzieje. Jak sie pospiesze,t o moze zdarze jeszcze choc troszke do was pozagladac i nadrobic zaleglosci. Buziaki.
Przed...
Po...


Przed...

Po...



W tle warzywka i okno...

Tu gdzie basen bedzie domek z piaskownca,jak na zdieciu ponizej.





Tarasik noca...

jueves, 1 de julio de 2010

:-)

Jak to milo zajzec po dlugiej przerwie i znalezc wpisy calkiem nowych osob :-) . To oznacza, ze jeszcze ktos do mnie zaglada haha. Wiem , zasluzylam sobie na totalne wygnanie i bezwarunkowe pozbawienie praw do prowadzenia bloga za zaniedbanie nie tylko mojego wirtualnego swiata ale i was, kochane babeczki. Przepraszam naprawde z calego serducha. Wiem, ze nie jestem jedyna matka na swiecie i wiem, ze kazda z was ma sporo obowiazkow, a jednak piszecie i zagladacie. A ja... nie mam nic na swoje usprawiedliwienie :-( . Jestem jakas zakrecona, chwytam sie kilku rzeczy na raz i skonczyc nic nie moge. Jak pada deszcz, to nie chce mi sie do niczego dupska ruszyc, jak znowu upal, to Noemi nie wychodzi z ogrodka. A ja jestem przewrazliwiona i nie chce jej zostawiac samej. A w ogrodku oczywiscie zawsze cos do roboty. Ostatnio przyjechala moja mamcia i nie chcialam tracic czasu na nic, poza nia i obowiazkami oczywiscie haha. Teraz kiedy Noemi ma wakacje , mam mniej czasu na cokolwiek, bo to sie strasznie zadziorne dziewuszysko zrobilo. Chyba coraz bardziej przypomina mame, wiec jest nie do zniesienia :-) .Dziewczynki caly czas choruja. Mam dosyc kaszlu i katarow. Brrrrrrrr. Poza tym nie leniuchowalismy w domu przez ostatnie miesiace. Ogrodek wlasciwie skonczony , na dole, gdzie ma byc salon- kuchnia- jadalnia, tez cusik zaczelismy. Mozolnie idzie, bo albo czasu brak, ze strony Krzysztofa, albo kasy , a tej potrzeba ogrom (wspomne tylko, ze kiedys byla tam obora. Tak, tak ludzie trzymali zwierzeta w domu. Tak wiec, musimy zrobic wszystko, poczawszy od wstawienia okna, drzwi , po wylewanie posadzek) . Nie wiem, czy jeszcze kogokolwiek interesuja perypetie panny Anny z hiszpanskich dolin, ale mam zamiar pomeczyc tych, ktorzy jeszcze mnie nie opuscili haha.


Zaczne moze od poczatku. Juz daaawno , dawno temu pewna cudna i urokliwa osobka obdarzyla nas- mnie, Noemi i Nadie, prezencikami. Niby wiedzialam, ze Paulinka wyslala nam COS, ale nie spodziewalam sie ,ze to COS bedzie takie liczebne.Oczywiscie znajac Pauline ,mozna sie spodziewac wszystkiego. Teraz juz to wiem. Zaraz po odebraniu paczki z poczty, rozszarpalam karton z ciekawosci (hahaha) i bylam wrecz zachwycona. Obie dziewuszki moje dostaly po slodkim kroliczku , recznie uszytym! Noemi od razu zadecydowala, ze jej bedzie ten z serduszkiem w krateczke. Nadala jej imie (jej , bo to w koncu dziewczynka haha) - Amelka. Nadia, no coz Nadia nie wypuszczala dlugasnych uszow bezimiennej kroliczki z buzi :-) . A jak przy tym piszczala z radosci! Oprucz tildowych pluszakow,znalazlo sie tez cos dla mnie:-) -piekna serwetka (ktora lezy sobie na moim stoliku nocnym) , pokrowiec na husteczki higieniczne (wykonania Pauli) , recznie szyte serducho dla dziewczynek i kilka ubranek dla Nadusi. Mam nadzieje, ze o niczym nie zapomnialam. Jesli tak, prosze o wybaczenie. Paula, wiem, ze bedziesz to czytala , wiec po raz kolejny dziekujemy ci za twoje kochane serduszko. Takie osoby jak ty powinny byc pod ochrona , bo z cala pewnoscia nalezysz do niewielkiej grupy ludzi zyczliwych i bezinteresownych. Buziaki wielkie ci slemy!



Amelka Noemi.


Bezimienna Nadusi.




Serducho.

Druga sprawa- moje kochane robaczki. Noemi strasznie urosla i schudla. Wydaje mi sie o wiele starsza i powazniejsza, ale tym samym coraz bradziej pyskata. Musze przyznac, ze czasem mam problem ja ujazmic. Jest tak samo uparta , jak ja. Jak sie na cos uprze, to nie ma na nia sposobu. Mam nadzieje, ze to tylko taki dziwny okres i jej przejdzie. Poza tym jest 4,5latka , ktora uwielbia dlugie suknie , blyszczyki do ust , korale i spinki. Nawet nie mysle, co to bedzie za kilka lat haha. Nadusia rosnie nam jak na drozdzach. Czas tak szybko leci, a ona coraz wieksza i madrzejsza. Ciesze sie bardzo, ze nie musze pracowac i moge spedzac cale dnie z moimi robaczkami. Oto kilka foteczek moich skarbow.



Noemi nie wychodzi z basenu.


Nasza pyzunia.

Pizamkowe wyglupasy.



Muuuuuuuuuuuua.


Noemcia z tatusiem na osiolku.


A ja sobie leze...

Tyle mi sie nazbieralo do opowiadania, ze pewnie zanudzilabym was . Nadia wlasnie sie obudzila, tak wiec na tym dzis skoncze. Ale obiecuje, ze niedlugo pokaze nasz nowy ogrodek i male nowosci ruderkowe. Pozdrawiam wszystkich cieplutko i sciskam. Buziaki. Ah... I dziekuje, ze jeszcze mnie odwiedzacie :-)))