jueves, 14 de octubre de 2010

To ja pazera :-D

Uwielbiam czytac wiecie... A ze u nas jakos malo tych ksiazek w jezyku polskim... Hmmm moglabym rzec, ze wcale nie ma :-/. Wiec , jak tu nie stanac w kolejce po tego cukierasa? . Wam nie polecam haha. Jak dodawalam komentarz to bylam ponad 60ta, wiec szans nie mam za wiele. Candy w Zaciszu Wysnionym. Buziaki.
P.S. Mooooze uda mi sie z ranca polakierowac stol, wiec mooooze wkrotce go zaprezentuje. Trzymajcie kciuki co by mi sensownie wyszlo :-) .

EDIT
Serio,ja nie robie tego specjalnie jakos.Samo tak wychodzi,ze gdzie nie zajze ,to pokusa nie do odparcia. Ale jak juz mam zostac potepiona to z cudnymi zawieszkami Dagmary w reku hihi.Buzzzzzzzziaki.


Taaaki slodkosci w spokoju nie zostawie ! Kurcze takie pudelasy w sam raz by mi sie tu przydaly haha. Candy Jesienne wietrzenie strychu do 11 listopada .Warto zajzec:-)

miércoles, 13 de octubre de 2010

Widlo i powidlo.

Dzis wlasciwie o niczym konkretnym. Tak po prostu mialam ochote powiedziec do was "czesc", a moze raczej napisac. Tak czy siak jestem :-). Popijam sobie poobiednie capuchino , slucham muzyki i gadam z Nadia. I tak sobie pomyslalam wlasnie, ze chyba na codzien nie zdaje sobie sprawy , jaka jestem szczesciara! Przede wszystkim mam 2 cudowne coreczki, ktore sa dla mnie najpiekniejsze (podkreslam dla mnie) i sa calym moim zyciem , dawca energi pozytywnej , motorem napedzajacym. Wczoraj mialam okazje przeczytac post u Green Canoe (polecam ) na temat utraconego dziecka. Co prawda , tak jak napisalam, jestem szczesciara i mnie to nie dotknelo . Jednak baaardzo wzruszyla mnie wypowiedz Green Canoe. Wiem, ze musi to byc ciezkie przezycie i ze nie rowna sie z niczym innym. Zapomniec sie nie da nigdy. Takie rzeczy pozostaja w nas . Jedni cierpia w ciszy i samotnosci , inni glosno wyrazaja swoj bol. Jakakolwiek by nie byla droga do staniecia na nogi po takiej tragedii, napewno jest ciezka i niezapomniana. Tak wiec z calego serca chcialabym napisac wszystkim tym matka, ktore utracily swoje malenstwa - PRZYKRO MI i zyczyc im duzo odwagi i usmiechu! Jak juz jestesmy przy dzieciach , pokaze swoje pociechy.

Noemi czesto zaskakuje nas swoimi nowymi powiedzeniami. Domyslam sie , ze w szkole mozna nauczyc sie wszystkiego haha. Jednak najbardziej podoba mi sie to ,ze Noe sama umie klasyfikowac slowa na "dobre" i "zle" . I tak na przyklad pewnego dnia po szkole powiada "Mama , wiesz , ze moja przyjaciolka Irene powiedziala dzisiaj w szkole cholera ?" ( oczywiscie mowi to w wersji hiszpanskiej z przerazeniem w oczach). Wie doskonale, ze takich slow sie nie uzywa , a juz napewno nie w obecnosci rodzicow czy profesorow w szkole :-) . Jestem z niej strasznie dumna. Perfekcyjnie wlada hiszpanskim, polskim ciut gorzej (pewnie ze wzgledu na szkole, telewizje...) , do tego w szkole uczy sie angielskiego i widze, ze bardzo lubi powtarzac slowa po francusku. Lubi pisac (chociaz jeszcze sama nie umie ze sluchu) , lubi ksiazki i rysowanie. Nie wspomne juz o tancach. Bardzo chce isc do szkoly tanca, wiec napewno ja zapiszemy niedlugo. Moze nie jest geniuszem , ani chodzacym idealem , ale JEST i jest moja haha. Kocham cie kroliczku :-)

Nadusia- moj uszolek kochany. Pociecha nasza wielka. Nalogowy pozeracz ciastek :-))) . Jest niesamowita , wszystko chwyta w mig , zawsze sie przy tym smiejac. Ciekawosc nie pozwala jej przejsc obojetnie obok niczego. Wszystko musi dotknac, powachac, polizac a nawet ugryzc. Pomyslow ma tysiace i nie boi sie niczego. Wyznaje zasade "co mnie nie zabije, to mnie umocni" i tak przytrzaskujac sobie notorycznie paluszki szuflada , wyrabia miesnie dloni :-) . Pelza po podlodze i wciaga wszystkie pruszki. Czasem ugryzie sie sama w palucha , robi skwaszona mine i wzdycha glosno. Mowi "tata", "papa" i "mama", ale ulubionym jej slowem jest "ke" ( po hiszpansku oznacza "co"). Reszta slow nadal przez nas nie rozumiana :-). Zlosci sie na Noemi, kiedy ta nie kaze jej wziasc malutkich zabawek do raczek, zaciska piesci i pokazuje dziasla przerazliwie :-). Pomimo swoich wybrykow,jest slodka i potrafi rozsmieszyc nas wszystkich.Kocham cie pyzolku.

We wtorek u nas jakies swieto znowu bylo (Hiszpanie swietowaliby codziennie , gdyby mogli haha) , wiec Krzys byl w domu. Razem z Noemi kombinowali, jak tu ciekawie sie pobawic w deszczowy dzien. I wymyslili sobie, ze stworza gigantyczna farme . Moje dziecie uwielbia zwierzeta . Krzys przytargal wielgachna deche z graciarni (pomieszczenie Krzysia- narzedzia i inne niepotrzebne szpargoly) , Noemi wyciagnela farby, kredki i pisaki i wzieli sie do roboty .Do obiadu czas nam zlecial na smiechy. Juz dawno nie bawilismy sie tak dobrze. Pozniej juz tylko dekoracje i zwierzatka, ktorych Noemi ma ogromna kolekcje. Jesli ktos nie ma pomyslu na spedzenie dnia w rodzinnym gronie, dobrze sie przy tym bawiac , polecam skonstuowanie farmy :-) .

Na koniec moje poduchy do salona. Szczesliwa jestem, ze w koncu je uszylam. Material przywiozla mi mama dawno temu i tak sobie lezal i czekal. Sa proste , bez udziwnien , ze wzgledu na to, ze Krzysiu ma manie wylegiwania sie na kanapie, a co za tym idzie chcialam uniknac odcisnietych guzikow na twarzy hihi. Tak serio, chcialam proste poduchy - do ozdoby i uzytku :-) . A zeby nie bylo nudno, dodalam fiutki wlasnej roboty. Jestem calkiem zadowolona z efektu. Zdiecia robione w sypialni, gdzie najwiecej dzis swiatla.
A to fragmencik mojej wtorkowej, wieczornej pracy - nowy stol do jadalni. Mialam go pomalowac inaczej, ale zostalo przy bieleniu. Pierwszy raz robilam cos takiego, wiec pewnie nie wyszlo tak , jak powinno. Nie wiem, czy farbe trzeba rozcienczyc. Ja malowam gesta i pozniej nie moglam jej zetrzec dobrze , wiec raczej wyglada to ,j ak malowanie suchym pedzlem. Ale mnie sie podoba :-) . Jeszcze warstwa lakieru i pokaze wam calosc. Pozdrawiam cieplo i uciekam bawic sie z Noemi na naszej farmie :-) . Buziaki ogromne.

domingo, 10 de octubre de 2010

Candy,candy,candy...

Jak zobaczylam wczoraj tego worasa, to spac nie moglam haha. Muuuusze go miec! Jesli ktos chce zrobic mi konkurencje, o bardzo prosze wejsc tu. Oczywiscie nie moge przejsc obojetnie obok cudnych poszewek , idealnych do salona mego , ktore sa do wygrania u Agi . Pozdrawiam dzis deszczowo i wracam do metamorfozy spodni (o tym w innym poscie) i szycia , mam nadzieje , poduszek do salonu. Buziaki.



EDIT!
Pazera ze mnie . Wykukalam kilka nowych Candy , wiec co by nie bylo , ze tchorz jestem i boje sie przegranej , staje dzielnie w kolejce . Wam nie polecam- im wiecej sie zglosi osob, tym mniejsze mam szanse haha. Buziaki

U Margott


U Sekrety Aniola

W Chalpkowie

viernes, 8 de octubre de 2010

Kurde!

Pisze posta po raz trzeci! Nie wiem co sie dzieje, ale posty mi znikaja. I sie wkurzylam. Rozpisalam sie na maxa a tu co? No nic . Wszystko zniklo! Wiec po raz trzeci i ostatni. Krotko i na temat, bo obie cory sa w domu znudzone i trza sie nimi zajac :-). Nadia rosnie jak na drozdzach. Po dlugich i ciezkich walkach , w koncu, 30 wrzesnia, pojawil sie pierwszy zabek. Raczkuje, podnosi sie na nozki w mig, rozrabia , pomaga ukladac mamie na polkach i w szafkach... Ciekawa wszystkiego jest i tyle :-) . Noemi z dnia na dzien madrzejsza. W szkole pilna i wychwalana przez profesorke , w domu... no coz , jak to w domu. Obie rozrabiaja i daja mamie popalic :-) . Nadal czekamy na zabieg usuniecia migdalkow , wiec katarow i angin nam nie brakuje :-/ . W listopadzie mam wizyte u anestezjologa i ten ma nam dac juz skierowanie do szpitala. Oby jak najszybciej , bo Noemi strasznie oddycha i meczy sie kazdej nocy. A my cierpimy razem z nia.

Nadia robi porzadek w plytach CD.


Moja ksiezniczka:-)
W domu wielkich nowosci nie ma. Zrobilam kilka mniejszych rzeczusi. Wieksze czekaja, az znajde troche czasu. Moze w ten dlugi weekend cos wykombinuje (swieto jakies i 4 dni wolnego) . Planuje zmiany w pokoju dziennym .Chce zmienic stol na mniejszy, okragly. Juz jest wyczyszczony i czeka na malowanie. Poza tym , jako ze stol mniejszy bedzie, chce przeniesc regal z komputerowego . Ale to dopiero po jego reformacji :-) . Sciany nadal nie wykonczone. Szlag mnie juz trafia, choc jestem na ogol dosyc cierpliwa. To juz mnie przerasta. Gdzie nie spojze - poobdzierane sciany! Grrr . Niestety to jest dosyc duza inwestycja, jak na nas oczywiscie. Oprucz desek, trzeba kupic farby, zeby je pomalowac , no i farby na sciany do gory. Wydaje sie, ze to nie wiele ale zliczajac wszystko , wyjdzie spora sumka. I tak odkladamy to z miesiaca na miesiac a mnie wlosy na glowie sie jeza. A to samochod odebralismy od mechanika (po prawie 2 latach) , wydalismy fortune , a to Krzys narzedzia do pracy potrzebowal nowe (a byle czym sie chlop nie zadowoli) , zimne dni przyszly , wiec trzeba bylo kupic nowe ciuszki i buciki dziewczynkom ( a kto ma dzieci wie, jaki to wydatek) i tak zawsze cos. Ja chodze , marudze, Krzysiu pociesza "kochanie, zrobimy" a ja pytam "kiedy?" i humor psuje wszystkim dookola haha. Ahh jakbym chciala miec chociaz to zrobione :-). Wiem , wiem ciagle mi malo, ciagle czegos szukam. Ale czym byloby zycie bez marzen, bez jakiegos celu, malego czy wiekszego? Jakbysmy zyli tylko ot tak, nie byloby nudno? Gdybysmy pracowali tylko po to, by jesc i placic rachunki, to napewno bysmy powariowali. Potrzebne sa nam zmiany , jak rybce woda ! Jedni lubia podroze, drudzy inwestuja w hobby , a ja lubie moj dom. Lubie go upiekszac, ciagle cos w nim zmieniac. Lubie usiasc z zadowolona mina , na moim ulubionym miejscu (odnosnie tego miejsca - oh jak mi sie marzy fotelik wygodny ...) , wziasc ksiazke do reki ( w drugiej rece opcjonalnie winko np :-) ) i podumac nad tym , jak mi dobrze :-) . No lubie tez zakupy i podroze , ale to inna bajka hahaha. I wkurza mnie, jak kazdy mi powtarza- mlodzi jestescie , macie jeszcze czas. No ba! Czasu w cholere. Ale ja nie chce dumac z ta ksiazka (i winem opcjonalnie) w wielku 60 lat. Ja chce korzystac z tych przyjemnosci teraz. Moze za 30 lat nie bedzie mnie interesowala kanapa czy kolor scian, bo zajme sie cholesterolem czy obolalymi nogami. A miedzy wizytami u lekarza ,bede ogladac telenowele :-) .Czy za duzo zadam od zycia? Moze i za duzo, i teraz na jakas pazerna egoistke wyszlam. No coz , ten ,co nie chce, niech nie czyta. A ten, co chce mnie pokrytykowac- bardzo prosze :-) . Zeszlam z tematu... ale siem rozproszyla, nie wiem , co mam pisac z wrazenia haha. Moze po prostu zdiecia wam pokaze i juz. Jak sie pojawi cosik nowego to wrzuce. Tymczasem troszke czytam (jestem przy 3 czesci "Magicznego kregu" Libby Bray. Wciagnely mnie opowiastki o swiecie wrozek, wampirow i innych stworzen .Ksiazke polecam ) , marze sporo i nalogowo snuje plany. A wam kochane kobitki zycze milego i udanego weekendu! P.S. Zdiecia nadal telefonem komorkowym robione, wiec jakosc nieciekawa.

Nowe pele-mele na szpargoly:-)
Wieszaczek na parasol i kapelusz:-)

Sypialnia o zachodzie slonca i nowa narzuta od mamusi.Prawda ,ze o wiele lepiej?
Waleczek wlasnej roboty.
Do uslyszenia!