miércoles, 26 de enero de 2011

Pokoj dzienny,czyli...

Przebywalnia. Tak sobie ostatnio myslalam, ze chyba jeszcze nie pokazywalam wam pokoju dziennego , a dokladniej- jego wypoczynkowej czesci. Czesc jadalniana juz znacie, choc i ona ulegla zmianom. Dopadlam w Kaliszu w sklepie , przez nas uwielbianym (nie powiem dokladnie co i jak , zeby reklamy nie robic haha) zaslone. Niestety byla tylko jedna i do tego krotka , wiec na okna sie nie nadawalo , ale... No wlasnie , ale powstaly z niej 2 poduszki i obrusik. Jedna z chwostami, druga z zakladkami. Nie wiem , czy zgrywa sie wszystko kolorystycznie z kanapa i starymi poduchami. Na razie tak zostanie ,poki nie nadejda kolejne zmiany . Mam nadzieje, ze niedlugo dorobie sie nowej kanapy no i, co najwazniejsze, skonczymy te sciany. Kanape dostalismy " w spadku" od Krzysia mamy . Kupila nowa , wiec te z braku laku przygarnelismy. Wiecie, jak to jest , jak trzeba wyposazyc caly dom na raz . Mielismy ja "wkrotce" wymienic na nowa, ale niestety tak do dzisiaj stoi i mnie wkurza. (P.S. Prosze nie zwracac uwagi na brudne sciany).

Wyzej moj kacik czytelniczy. Wieczorami, jak juz moje zabojady sa w lozeczach, ja zaparzam aromatyczna herbatke i siadam wygodnie z ksiazka w reku. Oczywiscie nigdy nie zapominam o przekaskach, typu czekolada, cukierasy itd. Oj marzy mi sie jeszcze lampa na drewnianej nodze zamiast tej szkaradnej :-/ . Wiecie, ze szukam takiej juz od dawna i nic!? Ostatnio obmyslilam plan wykonania takowej. Moze sie uda. Stolik tez do wymiany. Jakos nie moge upolowac nic sensownego. Woreczek na zapachy dostalam od Paulinki razem z krolikami dla dziewczynek i mnostwem innych rzeczy. Dzieki kochana. Idealnie mi tak na tej lampie pachnie... :-) .

A tu czesc Telewizyjna, bez ktorej nie moze zyc pan K. a takze panna Noemi. Jak pan K. w pracy, to panna N. bajki meczy . Dobrze , ze od rana jestesmy same z Nadia :-) .

Jako, ze w naszym domu, mysla przewodnia jestesmy MY, czyli nasza rodzinka , w kazdym zakatku sa zdiecia. Zamiarem mym jest powiekszenie jeszcze galerii na scianie, ale to dopiero po malowaniu. I tak bedziemy sie bawic w gipsowanie dziur. Bedzie co robic :-) .
Jak juz jestesmy przy remontowaniu... Ja wam powiem moja wizje przyszej wylegarni, a wy podsuniecie w razie czego lepsze rozwiazania. Zawsze mam ten sam problem- wszystko podoba mi sie na raz i zdecydowac sie nie moge na jedno, a z tego taki misz masz stylowy. Nie chodzi mi wcale, zeby caly dom byl w stylu angielskim, bo po co komu wszedzie roze (hihi) , nie chce tez totalnie skrajnego , skandynawskiego- bo jakos nie widze u siebie mebli z odpadajaca farba , nie pojde w styl kolonialny, bo to juz wogole dla mnie za ciezkie, a i z francuskiego wszystkiego bym nie zagarnela. Po prostu chce czuc sie lekko i przyjemnie . Chce wracac do domu z usmiechem. Chce miec swoje ulubione katy. Chce , aby nasze dzieci z pieknymi wspomnieniami i miloscia powracaly do tego domu. A wiec chce:
1)sciany- na X wysokosc boazerie biala, biale listwy przypodlogowe sciany do gory kolor szary lub bez.
2)kanapa rozkladana z Ikei Ektorp ( ikea mnie nie przekonuje, ale akurat ta kanapa zachwycaja sie ci, co maja, wiec chyba wygodna i trwala). Ma ktos moze? No i tu tez problem, bo nie wiem jaki pokrowiec. Niby podoba mi sie ten w kwiaty, ale pewnie problem do tego dobrac reszte. A poza tym Krzysiowi sie nie podoba . Jest tez szary i bezowy, ale te nie mozna prac w pralce, nie wiem dlaczego. A przy dzieciach nie bede latala co chwilke do pralni. No biala, to juz wogole marzenie, ale odpada jakos u mnie. Jaka byscie polecili?
3)stoliczek maly na jakis lekko tloczonych nogach. Moze byc caly bialy , albo nogi biale + blat zabejcowany na ciemno.
4)na koniec chcialabym jakis dywanik , nie musi byc wielki. Patrzalam w necie, w ikea maja nawet ciekawe, te z wlosem, ale jak to sie czysci,o dkurza?
Stolik pod Tv zostaje, podoba mi sie, polka nad Tv tez. Dodadki niechby byly takie same, choc wiadomo ze z czasem wszystko zmian ulegnie haha. No i co tym myslicie? Szczerze poprosze o jakies wskazowki, moze juz jakis misz masz myslowy wprowadzilam :-) . Jak wam sie widzi takie zestawienie?
Na koniec chwale sie moim prezentem swiatecznym od Krzysiaka, czyli caly ten stosik ksiazek :-))) . Szkoda, ze mam tak malo czasu na czytanie :-/ . Wiekszosc z nich czytalam juz wczesniej w postaci ebooka, stad chcialam je miec, bo mi przypadly do gustu. Jest jednak kilka pozycji, ktore polknelabym na raz. No nic ,ide do kuchni ,kolacje robic .Buziaki wam sle i czekam na wasze pomysly /propozycje, za ktore z gory wielkie THANKS :-)

miércoles, 19 de enero de 2011

Wspomnienia...

Hej !

Szczerze powiedziawszy nie wiem od czego zaczac :-) . Nie chcialabym sprowokowac naglej smierci z przyczyn zanudzenia u mych czytelnikow (o ile jeszcze takowi istnieja) . Postaram sie wiec na temat hahaha. Jak juz pisalam w poprzednim poscie 17 grudnia wyruszylismy w podroz do Polski . Ciekawie bylo z dzieciakami tyle godzin w samochodzie. Noemi w sumie przespala cala imprezke, ale Nadusia nagle sie rozchorowala, dostala goraczki i byla strasznie marudna. Dobrze, ze jechala z nami moja siostra i tak na zmiane staralysmy sie nia zajmowac . No ale zajechalismy cali :-) . Pobyt w Kaliszu zaczelismy nieciekawie. Zimno jak cholera , samochod sie zepsul , a na koniec trafilam z Nadusia do szpitala na 24 godziny. Eh :-/ . Na szczescie wszystko wrocilo do normy i moglismy swietowac z najblizszymi przy wigilijnym stole :-) . W tym roku Mikolaj przeszedl sam siebie haha. Chyba wszyscy otrzymalismy to, co nam sie marzylo. Noemi i Nadia z zacietymi minami otwieraly swoje prezenty . Byla ich cala masa i wszystkie zaakceptowane wielkimi usmiechami i wyrazami podziekowan :-) . (Wyobrazcie sobie ile te zabawki zajely miejsca w samochodzie i jak teraz wyglada pokoj dziewczynek :-/ ).

Ja swoimi prezentami pochwale sie w szczegolach innym razem. Napomkne tylko, ze moj malenki zbior ksiazek powiekszyl sie o kilkanascie egzemplarzy. Jest cos dla ciala , a takze przydasiowo do kuchni :-) . Krzysiu w wiekszosci poszerzyl zasoby szafy , co mu na zle nie wyszlo hahaha. Rodzice i siostra raczej takze nie mogli na pana Mikolaja narzekac .
W pierwszy dzien Swiat Bozego Narodzenia przyjelismy Nadusie w krag chrzescijan. Z chrzcinami mielismy wiele zagmatwanych historii . Tak to jest , jak samemu nic nie mozna zalatwic , bo za daleko . Moja mamuska dzialala jako nasza wyslanniczka. W rezultacie swietowalismy w domu mojej babci , gdzie tez odbyla sie cala ceremonia. Bylo bardzo wesolo. Nadia wyswiecona przespala cala impreze :-) . Rodzice chrzestni zadowoleni, szybko zlapali wspolny jezyk z Nadia. Jakby nie patrzec widzieli sie po raz pierwszy w zyciu.
Tu z chrzestnym w Kosciele w Tlokini Koscielnej. Piekny, stary i malenki kosciolek. Przy okazji mozecie zobaczyc moje nowe Ja w ciemnych wlosach. Od kiedy pamietam bylam blondynka . Przed wyjazdem do Polski cos mnie tknelo i powiedzialam do mojej fryzjerki "Wal na kasztan" hahaha. Jakos nikt nie byl do konca przekonany do mojej decyzji, nawet ja sama haha, ale chcialam cos zmienic . A powiem wam w tajemnicy, ze moj Krzys lubi brunetki hahaha . Ciesze sie, ze sie zdecydowalam na ten krok, bo lubie sama siebie (o ile wogole moge powiedziec, ze sie lubie) w tym kolorze. No ale wracamy do tematu. Zdiec z chrzcin mnostwo , wiec co byscie nie posneli, jeszcze 2 fotki i zmieniamy temat :-) . Na zdieciu z chrzestna.
Od lewej : Chrzesni -Marta i Damian, Nadusia ( w objeciach wujka) , moja siostra- Agnieszka , kochana babcia - wlascicielka lokalu , ja i Noemcia (nie chciala juz pozowac do zdiec ).
Jak sie mozecie domyslic prawie codziennie jezdzilismy i odwiedzalismy rodzine. Ostatni raz w Kaliszu bylismy 2 lata temu. Przez ten czas urodzily sie dzieci, odbyly sie sluby i wazne imprezy ... Sporo nas omija , wiec wykorzystujemy czas na maxa. Jeden dzien przeznaczylismy na rodzinne zwiedzanie zamku w Gloluchowie, blisko Kalisza. Choc blisko , nigdy dotad nie mialam okazji go pozwiedzac . Jesli ktos ma okazje , to bardzo polecam. Zamek nie jest wielki. Pochodzi prawdopodobnie z roku 1560. Tu mozna poczytac o jego historii, jesli ktos ma ochote. Zaraz obok zamku jest klimatyczna malenka restauracyjka ( z wypchanymi, zwierzecymi glowami na scianach hahaha) . Mozna sie ogrzac przy cieplej herbatce i zjesc cos cieplego (kawy nie polecam :-/ ). Sylwestra spedzilismy w domku z dziewczynkami i moimi rodzicami . Noemi z Krzysiem dali czadu z petardami juz wieczorkiem . Pozniej zrobilismy sobie wykwintna kolacje, szampan ,a o 24 :00 ja i Krzysiu poszlismy przed blog wystrzelac reszte petard :-) . Moze nie bylo zbyt balowo, bez tancy, czy glosnej muzyki , ale bylismy razem , a to najwazniejsze :-) .Czas w Kaliszu zlecial , jak zawsze, zbyt szybko i choc juz bardzo tesknilam za domem , zal mi bylo rozstawac sie z rodzicami , babciami i reszta rodzinki. Kto wie, kiedy wyruszymy w tamtym kierunku? Teraz pieniazki beda potrzebne na realizacje marzen w domku. Mam nadzieje, ze posuniemy sie na przod i bede mogla czyms wam sie pochwalic. Poki co, drobne rzeczy pojawiaja sie w naszych katach, ale o tym , nastepnym razem :-)

Mam nadzieje, ze wszyscy zyja i nikogo w depresje nie wpedzilam tym swoim opowiadaniem haha. Aha, prosze o wybaczenie i cierpliwosc w nadrabianiu blogowych zaleglosci. Powoli wszystkich odwiedze w miare mozliwosci czasowych. Buziaki wielkie i usciski cieple. Ania