lunes, 17 de junio de 2013
Witam ponownie :-)
sábado, 27 de agosto de 2011
To juz jest koniec...
viernes, 24 de junio de 2011
Dzien ,jak codzien...
No to by bylo na tyle.Ogolne zdiecia,bo na jakies detaliczne czasu nie ma haha.Poza tym musialabym posprzatac...:-).Obiecuje,ze wrzuce kiedys jakies lepsze zdiecia,bo te ,to tak na szybko,zeby wam uchwycic dobrze dany moment.Moze jutro uda mi sie pokazac wam nasza sypialnie i salon.Tymczasem lece ,bo Nadia wyciaga mi z szafy pizamki:/.Trzymajcie sie cieplo.Pozdrowionka.
viernes, 18 de marzo de 2011
Nie wiedzialam,ze...
sábado, 26 de febrero de 2011
Piatkowy spacerek i psiak.
No i w koncu.Tadam! Przedstawiam nam naszego nowego Pit bula (czyt.Beagle) :-) . Ma niecale 2 miesiace, waga-2 kilogramy i nazywa sie, a jakze,Lola. Ooo tak , Noemi dlugo myslala nad imieniem no i postanowila, ze Lola to najpiekniejsze imie dla psa. Hahaha.Kto sie nie zgadza z tym stwierdzeniem , bedzie mial do czynienia z Nomcia i jej obronnym psem. Tesknila strasznie za poprzednim psem, wiec postanowilismy kupic jej psiaka na urodziny. Tyle , ze tym razem mniejszego :-) . Jest niezwykle ruchliwy, zaczepia wszystkich, wiecznie chce sie bawic. I czasami mam go dosc haha, ale dziewczynki sa nim zachwycone. Noemi , zaraz po powrocie ze szkoly, chwyta go i nie puszcza. Od rana Lola opiekuje sie Nadia. Szkoda , ze nie mozecie zobaczyc, jak sie razem bawia. Lola uczepia sie zebami spodni/ pizamki Nadusi a ta ma radoche , ze pies za nia idzie i tak go przy nogawce po calym domu ciagnie. Lola warczy i myrda ogonkiem z radosci , a Nadia sie smieje w nieboglosy :-). Wlasnie psiak spi u mego boku. Pilnuje mnie oczywiscie :-).
jueves, 24 de febrero de 2011
Dzis sa Twoje urodziny...
miércoles, 26 de enero de 2011
Pokoj dzienny,czyli...
Wyzej moj kacik czytelniczy. Wieczorami, jak juz moje zabojady sa w lozeczach, ja zaparzam aromatyczna herbatke i siadam wygodnie z ksiazka w reku. Oczywiscie nigdy nie zapominam o przekaskach, typu czekolada, cukierasy itd. Oj marzy mi sie jeszcze lampa na drewnianej nodze zamiast tej szkaradnej :-/ . Wiecie, ze szukam takiej juz od dawna i nic!? Ostatnio obmyslilam plan wykonania takowej. Moze sie uda. Stolik tez do wymiany. Jakos nie moge upolowac nic sensownego. Woreczek na zapachy dostalam od Paulinki razem z krolikami dla dziewczynek i mnostwem innych rzeczy. Dzieki kochana. Idealnie mi tak na tej lampie pachnie... :-) .
A tu czesc Telewizyjna, bez ktorej nie moze zyc pan K. a takze panna Noemi. Jak pan K. w pracy, to panna N. bajki meczy . Dobrze , ze od rana jestesmy same z Nadia :-) .miércoles, 19 de enero de 2011
Wspomnienia...
Ja swoimi prezentami pochwale sie w szczegolach innym razem. Napomkne tylko, ze moj malenki zbior ksiazek powiekszyl sie o kilkanascie egzemplarzy. Jest cos dla ciala , a takze przydasiowo do kuchni :-) . Krzysiu w wiekszosci poszerzyl zasoby szafy , co mu na zle nie wyszlo hahaha. Rodzice i siostra raczej takze nie mogli na pana Mikolaja narzekac .
W pierwszy dzien Swiat Bozego Narodzenia przyjelismy Nadusie w krag chrzescijan. Z chrzcinami mielismy wiele zagmatwanych historii . Tak to jest , jak samemu nic nie mozna zalatwic , bo za daleko . Moja mamuska dzialala jako nasza wyslanniczka. W rezultacie swietowalismy w domu mojej babci , gdzie tez odbyla sie cala ceremonia. Bylo bardzo wesolo. Nadia wyswiecona przespala cala impreze :-) . Rodzice chrzestni zadowoleni, szybko zlapali wspolny jezyk z Nadia. Jakby nie patrzec widzieli sie po raz pierwszy w zyciu.
Od lewej : Chrzesni -Marta i Damian, Nadusia ( w objeciach wujka) , moja siostra- Agnieszka , kochana babcia - wlascicielka lokalu , ja i Noemcia (nie chciala juz pozowac do zdiec ).
Jak sie mozecie domyslic prawie codziennie jezdzilismy i odwiedzalismy rodzine. Ostatni raz w Kaliszu bylismy 2 lata temu. Przez ten czas urodzily sie dzieci, odbyly sie sluby i wazne imprezy ... Sporo nas omija , wiec wykorzystujemy czas na maxa. Jeden dzien przeznaczylismy na rodzinne zwiedzanie zamku w Gloluchowie, blisko Kalisza. Choc blisko , nigdy dotad nie mialam okazji go pozwiedzac . Jesli ktos ma okazje , to bardzo polecam. Zamek nie jest wielki. Pochodzi prawdopodobnie z roku 1560. Tu mozna poczytac o jego historii, jesli ktos ma ochote. Zaraz obok zamku jest klimatyczna malenka restauracyjka ( z wypchanymi, zwierzecymi glowami na scianach hahaha) . Mozna sie ogrzac przy cieplej herbatce i zjesc cos cieplego (kawy nie polecam :-/ ). Sylwestra spedzilismy w domku z dziewczynkami i moimi rodzicami . Noemi z Krzysiem dali czadu z petardami juz wieczorkiem . Pozniej zrobilismy sobie wykwintna kolacje, szampan ,a o 24 :00 ja i Krzysiu poszlismy przed blog wystrzelac reszte petard :-) . Moze nie bylo zbyt balowo, bez tancy, czy glosnej muzyki , ale bylismy razem , a to najwazniejsze :-) .Czas w Kaliszu zlecial , jak zawsze, zbyt szybko i choc juz bardzo tesknilam za domem , zal mi bylo rozstawac sie z rodzicami , babciami i reszta rodzinki. Kto wie, kiedy wyruszymy w tamtym kierunku? Teraz pieniazki beda potrzebne na realizacje marzen w domku. Mam nadzieje, ze posuniemy sie na przod i bede mogla czyms wam sie pochwalic. Poki co, drobne rzeczy pojawiaja sie w naszych katach, ale o tym , nastepnym razem :-)
Mam nadzieje, ze wszyscy zyja i nikogo w depresje nie wpedzilam tym swoim opowiadaniem haha. Aha, prosze o wybaczenie i cierpliwosc w nadrabianiu blogowych zaleglosci. Powoli wszystkich odwiedze w miare mozliwosci czasowych. Buziaki wielkie i usciski cieple. Ania
jueves, 2 de diciembre de 2010
Chaotycznie,jak zawsze.
jueves, 14 de octubre de 2010
To ja pazera :-D
P.S. Mooooze uda mi sie z ranca polakierowac stol, wiec mooooze wkrotce go zaprezentuje. Trzymajcie kciuki co by mi sensownie wyszlo :-) .